Kawa z rana na balkonie, zieleń i słońce, a gdzieś w oddali gwar
ludzi spieszących się do pracy. Poranek z książką. To drobiazgi,
które sprawiają mi ogromną przyjemność i nastrajają pozytywnie
na cały dzień... Ostatnio towarzyszyła mi świetna powieść
nieznanej mi dotąd polskiej pisarki – mowa tu o „Magnolii”
Grażyny Jeromin-Galuszki. Pochłonęłam w kilka godzin!
Przyznam, że na tej książce
jako pierwsza poznała się moja mama. Ja sceptycznie podchodzę do
takich sielsko-wiejskich klimatów Jednak nie dajcie się zwieść
okładce i opisowi! To absolutnie nie jest kolejna zwyczajna opowieść o odkrywaniu własnego ja i odszukiwaniu szczęścia na polskiej wsi.
To wielowątkowa, wielobarwna i nietuzinkowa historia – jedna z
tych lektur,
które bardzo trudno streścić czy opisać w skrócie – nie sposób
w kilku słowach oddać ich klimat, urok, humor...
Filip traci pracę, opuszcza go żona, a on wyjeżdża na kraniec
Polski, zaszywa się na bieszczadzkiej wsi, gdzie kupuje pensjonat
„Magnolia” - jednak tu kończą się podobieństwa z
cukierkowatym czytadłem... Ta powieść to coś zdecydowanie więcej,
a pensjonat „Magnolia” okazuje się być zaludniony przez
rewelacyjne
bohaterki – niesamowicie autentyczne i fascynujące kobiety. Ich
rozmowy są jak perełki – żywe, realistyczne, pełne poczucia
humoru. Pisząc tego typu obyczajową książkę autor nie ma aż
tylu możliwości zaskoczenia
czytelnika, co na przykład przy tworzeniu kryminału – tu jednak
autorka przygotowała dla czytelnika prawdziwy emocjonalny
rollercoaster pod koniec lektury...
„Magnolia” to bardzo dobra powieść, dopracowana i przemyślana
w najdrobniejszych szczegółach. Na pewno nietuzinkowa i
nieschematyczna - powiedziałabym nawet, że zaskakująco dobra –
nie spodziewałam się aż takiej perełki! Jej bohaterki stają się
bliskie jak siostry – nie sposób nie wracać do nich myślami.
Czekam niecierpliwie na następny tom!!!
10 komentarzy:
Nie pamiętam, abym kiedyś natknęła się gdzieś na tę książkę. Nie wiem też czy po nią sięgnę, bo pomimo zachęcającej recenzji nie czuję, żebym bardzo chciała ją poznać. Ale nie mówię też stanowczego "nie" :)
Zachęciłaś mnie, naprawdę:). A na pierwszy rzut oka nie wygląda...
Czytałam i mam bardzo podobną opinię o tej książce. Równie niecierpliwie czekam na kolejną część :)
Taką "perełkę" z chęcią bym przeczytała :)
A ja właśnie lubię takie książki, bo zawsze szczęśliwie się kończą i sieje duzo pozytywnych emocji. :)
Własnie czytam, kończę już, zgadzam się z Tobą, że okładka zmyliła i cieszę się, że tak jest. Wrażenia wkrótce u mnie, więc się nie będę rozpisywać.
A mama też prowadzi bloga o książkach?
A ja myślałem ze jestem oczytany, hihihi
a tej pani Autorki jakoś nie kojarzę
Z opisu wynika że to bardzo dobra książka, a fotka na okładce wcale taka nostalgiczna nie jest. Gdyby nie było zieleni - to owszem - nostalgia w pełni ...
Kasia.eire - mama bloga niestety nie prowadzi, choć może podsunę jej taki pomysł :)
Też nie przepadam za takimi babskimi czytadłami, więc raczej sobie odpuszczę. Na razie nie mam ochoty na takie historie i niestety - nie przekonasz mnie tym razem. ;) Tylko okładka piękna! :)
Książka ogromnie mi się podobała. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona całą fabułą:)
Prześlij komentarz