Lubię szperać we własnych zbiorach i co pewien czas odkrywać w
nich dawno zapomniane perełki. Tę pozycję odszukałam za sprawą
filmu - tych, którzy zmyleni opisem na okładce oczekują od tej powieści bycia wiernym
pierwowzorem ekranizacji spotka spore rozczarowanie. Film dotyczy
bowiem tylko jednego, dość krótkiego i mało znaczącego rozdziału
z książki – w dodatku na ekranie mocno zmienionego i
rozwiniętego. Chodzi tu o fragment, w którym 16-letnia Lynn poznaje
starszego mężczyznę i za jego sprawą zaznaje życia pełnego
blichtru, podróży i najlepszych restauracji... Jednak zarówno
powieść, jak i film bardzo Wam polecam – każde jest bardzo dobre
– każde na swój sposób.
Sama książka, choć może nie rzuca na kolana, podobała mi się. Bardzo. To autobiograficzna opowieść brytyjskiej dziennikarki Lynn Barber –
od jej dzieciństwa aż do dzisiejszych czasów. To pozycja do bólu
szczera, dowcipna i autentyczna. Autorka bardzo ciekawie opisuje
swoje studenckie lata w Oxfordzie oraz pierwsze kroki stawiane w
zawodzie dziennikarki – zbiegło się to z powstaniem magazynu
erotycznego Penthouse. Ale Lynn Barber pracowała również dla
„Sunday Express”, „Vanity Fair” i wielu innych magazynów –
nazywana złośliwie Demoniczną Barber, słynęła z
przeprowadzania szczerych i niekonwencjonalnych wywiadów. Przez wiele lat pracowała na Fleet Street, czyli legendarnej
londyńskiej ulicy, gdzie swoją siedzibę miały wszystkie liczące
się gazety. Tło społeczne lat 70' i 80' - zachodzące w nim przemiany i rewolucje obyczajowe - to
ogromny atut tej pozycji. Jednak przede
wszystkim szczerość i dowcip – to najbardziej urzekło mnie w tej
książce. Bardzo polecam!
„Ludzie mówią, że nie powinno się kogoś poślubiać ze
względu na wygląd, ale się z nimi nie zgadzam. Gdybym zsumowała
przyjemność, jaką dało mi patrzenie na Davida przez te wszystkie
lata, miałaby dość pokaźne rozmiary. Czasami, gdy siedzieliśmy
na kanapie i oglądaliśmy telewizję, spoglądałam na jego profil i
mówiłam: „Rany!”. Piękny mąż oznaczał piękne dzieci,
których bym nie miała, gdybym poślubiła jakiegoś ropucha.”
7 komentarzy:
Widziałam film. Uroczy. Książki nie czytałam i prawdopodobnie nie przeczytam.
Widziałam film i średnio mi się podobał. Może kiedyś sięgnę po książkę, ale jak na razie nie mam ochoty : )
Oglądałam film i ku mojemu własnemu zdziwieniu - podobał mi się (ku zdziwieniu, bo nie lubię tego typu rzeczy). Po książkę jednak nie sięgnę. U mnie albo film, albo książka. Jak robię wyjątek, zwykle się zawodzę ;) Ale skoro tutaj film jest tylko obrazem fragmentu książki, to może i warto..
Oglądałam i prawdopodobnie moja recenzja filmu pojawi się w niedzielę. Polecam wszystkim obejrzenie!
Być może film jest gorszy od powieści, tak wynika z recenzji
Adam Miks - nie, z recenzji nic takiego nie wynika - napisałam, że każde jest dobre, każde na swój sposób. Nie można porównywać tej książki i filmu, ponieważ przedstawiają zupełnie inne historie - natomiast wydawnictwo, poprzez umieszczenie filmowej okładki oraz poprzez opis na ostatniej stronie, wyraźnie sugeruje czytelnikowi, że oto ma przed sobą historię na podstawie, której powstał film - stąd potencjalne rozczarowanie u czytelnika - i stąd moja uwaga na ten temat.
Nie słyszałam o filmie, ale książka brzmi sympatycznie. Może i się skuszę :)
Prześlij komentarz