niedziela, 11 maja 2014 | By: Annie

"Namiętnik" - Manuela Gretkowska

                Po przeczytaniu zaledwie kilku pierwszych stron rozpłynęłam się w zachwytach i już układałam sobie w myślach jaką to wspaniałą laurkę wystawię tej książce na blogu. Niestety potem przyszło spore rozczarowanie... ;( Pierwsze opowiadanie „Sandra K”, sam jego początek – rewelacja! Niesamowity, plastyczny język, bohaterka jak żywa, porażająca autentyczność i szczerość. Niestety dalej było gorzej... W miarę podobały mi się jeszcze opowiadania „Latin Lover” oraz „Ikona”. Natomiast pozostałe – marniutko.... „Namiętnik” to nie jest książka zła czy niewarta czytania – po prostu po takim wstępie narobiłam sobie smaku i oczekiwałam na równie dobre rozwinięcie... A tu rozczarowanie i w rezultacie wrażenia mam średnie. 


                 To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Manueli Gretkowskiej – ciekawa byłam jej prozy od dawna. Na półkach mam jeszcze „Obywatelkę” oraz „Trans”, kusi mnie także „Tarot paryski”. Coś polecacie? :)
piątek, 9 maja 2014 | By: Annie

"Arlington Park" - Rachel Cusk

             Książka niełatwa w odbiorze i zmuszająca do przemyśleń. Pozycja, której się nie pochłania – należy ją raczej powoli strawić. Mogąca budzić kontrowersje, bo uderzająca w czuły punkty naszego społeczeństwa – w kobiety, które zrezygnowały ze swojej pracy, ze swoich marzeń, ambicji i pasji na rzecz prowadzenia domu, wychowywania dzieci, dbania o męża. „Arlington Park” opisuje jeden dzień z życia pięciu zamożnych, wykształconych kobiet, które porzuciły miasto i pracę na rzecz prowadzenia domu.

              Rachel Cusk twierdzi, że „kiedy stajemy się matkami, to umieramy” - obdziera macierzyństwo i bycie gospodynią z lansowanego przez media, wymuszanego przez społeczeństwo idealnego wizerunku szczęśliwej, zadowolonej 'pani domu z przedmieścia'. Prozie Cusk można zarzucić, że kiedy ma się w życiu zbyt dobrze zaczyna się szukać czegoś, na co można by ponarzekać. Ja jednak postrzegam tę sprawę inaczej – przedmieście to taka współczesna pułapka na kobiety – obiecuje wiele, kusi spokojem i sielskim, rodzinnym życiem - a w rzeczywistości wielu kobietom nie daje nic prócz frustracji, poczucia bezsensu, utraty osobowości i marzeń. Dopiero kiedy jest za późno – kiedy utknęłaś w domu z trójką małych dzieci, a mąż nie odróżnia cię od kanapy w salonie – wówczas okazuje się, że zostałaś oszukana, że to wcale nie jest to, czego chciałaś, że to nie tak miało być. Ktoś wcisnął Cię w utarty, przyjęty przez społeczeństwo schemat, sen o idealnej pani domu – a to wcale nie jesteś ty. Rachel Cusk przedstawia tu naprawdę skrajny punkt widzenia – bardzo negatywnie ocenia życie na przedmieściach – z pozoru sielskie, a pod perfekcyjną przykrywką skrywające udręczone kobiety. Oczywiście nie twierdzę, że każda kobieta zajmująca się domem jest w głębi serca nieszczęśliwa. Wierzę i chcę wierzyć, że są kobiety naprawdę szczęśliwe i spełnione wiodąc takie, a nie inne życie. Wierzę również, że prowadząc takie życie, wciąż można mieć swoje pasje i je realizować – takie kobiety podziwiam. Nigdy nie uwierzę natomiast, że zgodnie z lansowanym stereotypem bycie matką i zajmowanie się domem może być tylko i wyłączenie wspaniałe, cudowne i w pełni satysfakcjonujące. „Arlington Park” postrzegam jako przeciwwagę do literatury 'chick-lit', gdzie w większości przypadków bycie matką i żoną jest spełnieniem wszelkich marzeń i ambicji kobiety. Gdy któraś z moich przyjaciółek zapragnie porzucić swoją pracę na rzecz prowadzenia domu z pewnością podsunę jej powieść Rachel Cusk – niektóre decyzje warto przemyśleć dwa razy...

               Czy podobała mi się ta pozycja? Nie potrafię jej ocenić w takich kategoriach. Na pewno skłoniła do wielu przemyśleń, nieco odmieniła mój sposób myślenia, wymusiła na mnie zajęcie pewnego stanowiska, ustosunkowanie się do sprawy. Uważam jednak, że forma, styl w jakim została napisana ta książka powinien być przystępniejszy – wówczas mogłabym bardziej skupić się na istocie czytanej treści, a mniej na dociekaniu „co autorka miała na myśli”. A może to kwestia tłumaczenia? Niemniej jestem zaintrygowana tą pisarką – w Londynie zakupiłam jej kolejną powieść - „The Bradshaw Variations” - wkrótce zamierzam przeczytać...


Bardziej dociekliwym polecam wywiad z Rachel Cusk zamieszczony w Wysokich Obcasach: TUTAJ
wtorek, 6 maja 2014 | By: Annie

"Była sobie dziewczyna" - Lynn Barber

             Lubię szperać we własnych zbiorach i co pewien czas odkrywać w nich dawno zapomniane perełki. Tę pozycję odszukałam za sprawą filmu - tych, którzy zmyleni opisem na okładce oczekują od tej powieści bycia wiernym pierwowzorem ekranizacji spotka spore rozczarowanie. Film dotyczy bowiem tylko jednego, dość krótkiego i mało znaczącego rozdziału z książki – w dodatku na ekranie mocno zmienionego i rozwiniętego. Chodzi tu o fragment, w którym 16-letnia Lynn poznaje starszego mężczyznę i za jego sprawą zaznaje życia pełnego blichtru, podróży i najlepszych restauracji... Jednak zarówno powieść, jak i film bardzo Wam polecam – każde jest bardzo dobre – każde na swój sposób.

              Sama książka, choć może nie rzuca na kolana, podobała mi się. Bardzo. To autobiograficzna opowieść brytyjskiej dziennikarki Lynn Barber – od jej dzieciństwa aż do dzisiejszych czasów. To pozycja do bólu szczera, dowcipna i autentyczna. Autorka bardzo ciekawie opisuje swoje studenckie lata w Oxfordzie oraz pierwsze kroki stawiane w zawodzie dziennikarki – zbiegło się to z powstaniem magazynu erotycznego Penthouse. Ale Lynn Barber pracowała również dla „Sunday Express”, „Vanity Fair” i wielu innych magazynów – nazywana złośliwie Demoniczną Barber, słynęła z przeprowadzania szczerych i niekonwencjonalnych wywiadów. Przez wiele lat pracowała na Fleet Street, czyli legendarnej londyńskiej ulicy, gdzie swoją siedzibę miały wszystkie liczące się gazety. Tło społeczne lat 70' i 80' - zachodzące w nim przemiany i rewolucje obyczajowe - to ogromny atut tej pozycji. Jednak przede wszystkim szczerość i dowcip – to najbardziej urzekło mnie w tej książce. Bardzo polecam!

             „Ludzie mówią, że nie powinno się kogoś poślubiać ze względu na wygląd, ale się z nimi nie zgadzam. Gdybym zsumowała przyjemność, jaką dało mi patrzenie na Davida przez te wszystkie lata, miałaby dość pokaźne rozmiary. Czasami, gdy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizję, spoglądałam na jego profil i mówiłam: „Rany!”. Piękny mąż oznaczał piękne dzieci, których bym nie miała, gdybym poślubiła jakiegoś ropucha.”


poniedziałek, 5 maja 2014 | By: Annie

"Magnolia" - Grażyna Jeromin-Gałszuka

             Kawa z rana na balkonie, zieleń i słońce, a gdzieś w oddali gwar ludzi spieszących się do pracy. Poranek z książką. To drobiazgi, które sprawiają mi ogromną przyjemność i nastrajają pozytywnie na cały dzień... Ostatnio towarzyszyła mi świetna powieść nieznanej mi dotąd polskiej pisarki – mowa tu o „Magnolii” Grażyny Jeromin-Galuszki. Pochłonęłam w kilka godzin!
              Przyznam, że na tej książce jako pierwsza poznała się moja mama. Ja sceptycznie podchodzę do takich sielsko-wiejskich klimatów Jednak nie dajcie się zwieść okładce i opisowi! To absolutnie nie jest kolejna zwyczajna opowieść o odkrywaniu własnego ja i odszukiwaniu szczęścia na polskiej wsi. To wielowątkowa, wielobarwna i nietuzinkowa historia – jedna z tych lektur, które bardzo trudno streścić czy opisać w skrócie – nie sposób w kilku słowach oddać ich klimat, urok, humor... Filip traci pracę, opuszcza go żona, a on wyjeżdża na kraniec Polski, zaszywa się na bieszczadzkiej wsi, gdzie kupuje pensjonat „Magnolia” - jednak tu kończą się podobieństwa z cukierkowatym czytadłem... Ta powieść to coś zdecydowanie więcej, a pensjonat „Magnolia” okazuje się być zaludniony przez rewelacyjne bohaterki – niesamowicie autentyczne i fascynujące kobiety. Ich rozmowy są jak perełki – żywe, realistyczne, pełne poczucia humoru. Pisząc tego typu obyczajową książkę autor nie ma aż tylu możliwości zaskoczenia czytelnika, co na przykład przy tworzeniu kryminału – tu jednak autorka przygotowała dla czytelnika prawdziwy emocjonalny rollercoaster pod koniec lektury...
              „Magnolia” to bardzo dobra powieść, dopracowana i przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Na pewno nietuzinkowa i nieschematyczna - powiedziałabym nawet, że zaskakująco dobra – nie spodziewałam się aż takiej perełki! Jej bohaterki stają się bliskie jak siostry – nie sposób nie wracać do nich myślami. Czekam niecierpliwie na następny tom!!!


niedziela, 4 maja 2014 | By: Annie

"Pokuta" - Ian McEwan

                 Ta powieść wystała się w mojej biblioteczce zdecydowanie za długo – cieszę się, że jako lekturę, która pojedzie ze mną do Londynu zdecydowałam się na właśnie tę pozycję. Bo czyż istnieje jakiś pisarz bardziej brytyjski niż Ian McEwan...? Wszystkie książki tego autora ujmują mnie niezmiennie swoją autentycznością, głębią oraz pięknym językiem, a jego proza wciąż ma urok nowości. Dzięki niej odkrywam dziesiątki myśli, motywów, które siedzą niewypowiedziane w mojej głowie - uświadamia mi mnogość emocji i przemyśleń, które towarzyszą mi na co dzień, zagubione i tracone gdzieś w pędzie dnia codziennego. Pozwala mi nieco zwolnić i dotknąć, liznąć wyższego poziomu wrażliwości i spostrzegawczości – sprawia, że jestem uważniejsza i podczas lektury, a także przynajmniej przez pewien czas po jej zakończeniu dostrzegam więcej – wyłapuję myśli, motywy i spostrzeżenia, które normalnie ulatują niezauważone...

              Gdybym miała tak na szybko rzucić nazwisko mojego ulubionego pisarza prawdopodobnie padło by właśnie nazwisko McEwana. Od kilku lat systematycznie dawkuję sobie jego prozę niewielkimi kęsami - nowa książka ukazuje się raz na dwa, trzy lata... Ogromną radość sprawiła mi ostatnio informacja, że już jesienią pojawi się na rynku angielskim najnowsza powieść pisarza - „The Children Act” (kto jest bardziej ciekawy polecam TEN artykuł z Guardiana).

                Przyznam, że trochę obawiałam spotkania z „Pokutą” - po pierwsze ze względu na to, że złamałam kardynalną zasadę 'najpierw książka, potem film', a po drugie ta powieść uznawana jest za największe i najwybitniejsze dzieło autora – a tak szumne deklaracje zawsze niosą ze sobą duże ryzyko jeszcze większego rozczarowania. Jednocześnie żal mi było mieć tę powieść już za sobą... „Pokuta” to coś zdecydowanie więcej niż tylko historia tragicznej miłości w czasach II Wojny Światowej – popełniona została zbrodnia, a teraz pora na odkupienie... To książka o wojnie, o realiach lat przedwojennych, o jednej decyzji, która zmienia życie wszystkich bohaterów... Zakończenie oszałamia i rzuca na kolana. Pamiętam, że gdy byłam na ekranizacji w kinie po ostatnich słowach filmu, gdy rozpoczęły się już napisy końcowe, cała sala siedziała oniemiała, w absolutnej ciszy – już nigdy więcej nie spotkałam się z takim efektem... To, że znałam zakończenie wcale nie osłabiło efektu jaki wywarły na mnie ostatnie strony tej książki...

              Cóż mogę powiedzieć – nie spotkałam drugiego takiego pisarza, który potrafiłby tak głęboko wniknąć w ludzkie myśli i uczucia, tak doskonale oddać złożoność poczynionego mimochodem spostrzeżenia czy ulotnej chwili. Jestem zachwycona i w pełni usatysfakcjonowana - McEwan jak zwykle okazał się niezawodny. Uwielbiam fakt, iż jego twórczość to jednocześnie rozwijająca literatura z wyższej półki, ale nie przesadnie trudna czy niedostępna w swej ambitności – zdecydowanie w zasięgu każdego czytelnika. Bardzo, bardzo polecam – zarówno „Pokutę” jak i inne książki tego wybitnego pisarza!
sobota, 3 maja 2014 | By: Annie

"Gwiezdny pył" - Neil Gaiman

            Neil Gaiman to jeden ze słynniejszych współczesnych pisarzy - wstyd przyznać, nazwisko dotychczas mi obce. Jednak podczas ostatniej wizyty w bibliotece zawędrowałam przypadkiem między odpowiednie regały i wyłowiłam "Gwiezdny pył" - dość cienką książeczkę, która zawiera w sobie niesamowicie bogatą historię. Jestem pełna podziwu dla wyobraźni autora - stworzył całkowicie nowy świat, dziesiątki postaci, całe tło historyczne. Po okładką kryje się historia Tristiana, mieszkańca miasteczka Mur, które stoi na pograniczu dwóch światów - naszego i magicznego. Pewnego dnia Tristian widzi spadającą gwiazdę i obiecuje przynieść ją ukochanej dziewczynie jako dowód swej miłości. I tak rozpoczyna się jego podróż to krainy czarów...

            "Gwiezdny pył" to książka, którą pochłania się błyskawicznie, łyka w pigułce. niby typowa fantastyko-przygodówka, a jednak jakby coś więcej... Urzekł mnie jej baśniowy klimat i spore poczucie humoru. To dobra, wciągająca opowieść, świetna rozrywka - do połknięcia 'na raz'. Ciekawa jestem ogromnie innych książek tego pisarza. Może coś polecicie? :)
czwartek, 1 maja 2014 | By: Annie

Majowo, książkowo...:)

            Dziś za oknem prawdziwe lato - sezon czytania na balkonie lub w parku, spania przy otwartych oknach, a także wieczornych spacerów uważam za otwarty. :) W zeszły weekend wróciłam z Londynu - wyjazd udał się wspaniale, ale na ten temat później...:) Mam teraz wreszcie głowę - skupienie i czas na czytanie, a także pisanie - liczę, że w najbliższym czasie nadrobię wszystkie blogowe zaległości... 

            A na razie prezentuję Wam oto moje nabytki książkowe z ostatnich dwóch miesięcy. Trochę się tego uzbierało, ale taki już los książkoholika. ;) O wielu pozycjach marzyłam od dawna - wreszcie zdobyłam wznowione wydanie "Wyznań gorszycielki" Ireny Krzywickiej - książki niemalże legendarnej, a wcześniej praktycznie nie do zdobycia. Ogromnie cieszy mnie również "Druga dal" Hanny Bakuły, czyli zbiór listów do Agnieszki Osieckiej. "Brzemię rzeczy utraconych" Kiran Desai to ponownie wznowienie powieści pożądanej przez mnie od kilku ładnych lat - przeczytałam już i wrażenia mam bardzo pozytywne. :) "Czas motyli" oraz "Jej wszystkie życia" to nowości wydawnicze, o których było ostatnio dość głośno - zamierzam poznać osobiście. "Anglika w Paryżu" oraz "Mara i Dann" Doris Lessing zakupiłam wczoraj spontanicznie w Dedalusie - zobaczymy co z tego wyniknie... :)

               W stosie znajduje się również kilka nabytków z Londynu. Brakuje tylko "Enduring love" McEwana, która to powieść jest obecnie w posiadaniu mojego chłopaka, mam jednak nadzieję, że wkrótce mu ją zabiorę. :D To jedyna powieść tego pisarza, która kilka dobrych lat temu została wydana w Polsce, a do tej pory nie doczekała się jeszcze żadnego wznowienia przez co jest dziś praktycznie niedostępna. To dla mnie swoisty fenomen, szczególnie, że pozostałe pozycje McEwana są wznawiane często i chętnie... Jednak o książkach z Londynu, wspaniałych londyńskich księgarniach, w których można zniknąć na długie godziny, a także o samym Londynie - moich wrażeniach, przemyśleniach i spostrzeżeniach - planuję popełnić osobne wpisy... 

Miłego weekendu! :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...