Niespieszne,
słoneczne poranki. Kawa i książka. Pyszne śniadanie, długi spacer po
plaży, a następnie spokojne popołudnie z dobrą powieścią i filmowy
wieczór. Tak wyglądała nasza codzienność nad morzem... Przyznam się, ze
zdecydowanie jestem typem morskim – uwielbiam morze i wszystko, co się z
nim wiąże - szumiące fale, złotą plażę, wilgotny wiatr. Tu czuję się
najlepiej i będzie mi tego bardzo brakowało... Góry aż tak mnie nie
ciągną, nie dla mnie włóczenie się z plecakiem na plecach od schroniska
od schroniska. W jedno z książkowych popołudni pochłonęłam „Zjazd
szkolny” – prawdziwy smaczek ze współczesnej literatury holenderskiej.
Powieść dopasowana tematem i klimatem do morskiej scenerii, gdyż w
książce dużą rolę odgrywa właśnie pewne niewielkie, nadmorskie
miasteczko, mroczne wydmy, a także samo morze...
Ta
powieść to świetne i umiejętne połączenie literatury obyczajowej
z intrygującym i wciągającym kryminałem. Dziewięć lat wcześniej zniknęła
w niewyjaśnionych okolicznościach czternastoletnia Isabele. Główna
bohaterka, Sabine, za sprawą zjazdu szkolnego, wraca myślami do
przeszłości i odkrywa, że ma pewne luki w pamięci, że być może wyparła
prawdę o zniknięciu przyjaciółki... Co się wtedy stało? Szalenie
podobało mi się tło obyczajowe – współczesny Amsterdam i życie młodych
Holendrów - jak spędzają wolny czas, jak pracują, jak mieszkają itd.
Dużym atutem powieści jest właśnie ukazanie prawdziwego, codziennego
życia - tak naprawdę kryminał rozpoczyna się dopiero w drugiej połowie
książki. Bohaterka budzi sympatię, jest autentyczna, prawdziwa i
wiarygodna w swoich rozterkach, ma złożoną osobowość. Nie ma tu
strzelanin i fontann krwi, ale to właśnie stopniowo narastające napięcie
jest największym atutem powieści – kumulowany niepokój, mroczny nastrój,
poczucie zagrożenia, niejednoznaczni bohaterowie... Nietuzinkowe i
zaskakujące zakończenie to wisienka na torcie. Bardzo polecam. To
wciągająca, inteligentna rozrywka. Warto! Za sprawą tej powieści jestem
bardzo zaintrygowana współczesną literaturą holenderską – zamierzam
zgłębić nieco tę półeczkę z literaturą...
10 komentarzy:
Ja też zdecydowanie jestem morskim zwierzęciem, już od urodzenia zresztą :) Na książkę chyba się skuszę, morskie klimaty są przecież dla mnie!
http://kulturka-maialis.blogspot.com/
Zainteresowałaś mnie książką, ale bardziej wypadem nad morze.
Strasznie bym chciała móc pójść choć na jeden spacer brzegiem morza i zobaczyć ten bezkres wody, poczuć przestrzeń i wiatr.
Książki nie znałam, ale już zapisałam sobie tytuł, pchana ciekawością, co do fabuły. Przy najbliższej wizycie w bibliotece postaram się ją znaleźć i wypożyczyć.
Ja akurat morze widuję codziennie:) Nie słyszałam o tej ksiażce a zapowiada się na fajną lekturę, więc poszukam:)
Chciałabym mieszkać nad morzem. Kocham te nadmorskie miasteczka ;) Książka mnie zaciekawiła, już zanotowałam sobie jej tytuł.
Nie przepadam za kryminałami, ale jeżeli ta książka nie jest typowym kryminałem tylko połączeniem z obyczajówką, to czemu nie!
Zdecydowanie to książka dla mnie! Chętnie przeczytam :)
Właśnie sobie uświadomiłam, że w ogóle nie znam współczesnej literatury holenderskiej, więc sięgnę po tę książkę chociażby po to, by nadrobić zaległości w minimalnym stopniu i przeczytać coś innego niż zazwyczaj. A wątek kryminalny to oczywiście dodatkowy atut :)
Po takiej opinii zdecydowanie mówię tak.
Intrygująca książka. Wcześniej o niej nie słyszałam, ale po Twojej recenzji nabrałam chęci. :)
Prześlij komentarz