poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | By: Annie

Majówkowo...:)

            Brakuje mi ostatnio głowy, zarówno do pisania, jak i do czytania. Rzucam się łakomie i bezmyślnie na powieści, rozpoczynam coraz to nowe lektury, nie kończąc wcześniejszych, co chwila coś odciąga moją uwagę, nie mogę się skupić, niestety. :( Przyrosłam również do koszyka na melinie – tyle, że mam nową wymówkę – tym razem nie zamawiam książek dla siebie tylko dla mamy; na jej imieniny, a także na dzień matki, a i jeszcze na imieniny taty ;) – to tylko czysty przypadek, że te wszystkie zamówione pozycje sama planuję w najbliższym czasie przeczytać. :) Jestem przynajmniej po części usprawiedliwiona, bo wiem, ze rodzicom nowe książki sprawiają tyle samo radości, co mi. W końcu musiałam to po kimś odziedziczyć. :) Jeśli chodzi o nowe nabytki stricte dla mnie to tym razem udało mi się bardzo ograniczyć – stosik skromniejszy niż zazwyczaj, ale bardzo mi miły. "Mistrz i Małgorzata" oraz książka Agaty Christie to moje własne nabytki, reszta to pozycje do recenzji. :)


             Wiosna wreszcie nadeszła, wszystko wokoło kwitnie, aż chce się żyć :) Szkoda tylko, że kiedy wreszcie mam trochę wolnego to pogoda akurat taka, że głowę urywa i najlepiej siedzieć w domu pod kocem, co też planuję uczynić. Dziś wyjeżdżam na trochę do babci, gdzie zamierzam odciąć się od świata i porządnie zrelaksować. :). Niestety, na uczelni coraz bardzie czuć zbliżającą się sesję, ze szczególnym naciskiem na egzamin z botaniki. Chociaż przyznam, że kiedy tak pięknie wszystko rozkwita na wiosnę, to nauka o budowie okwiatu poszczególnych rodzin przestaje być taka straszna. :) Na zdjęciu to, co będzie mnie odciągało od czytania w najbliższym czasie, czyli łacina + botanika + chemia: 


              A oto największa radość z kwietniowych przesyłek i najważniejszy element dzisiejszego wpisu - paczka od Darii z Islandii. Takie oto cuda ukazały mi się po otworzeniu przesyłki! Miała być sama książka "Islandia jak z bajki" - perełka nie do dostania w Polsce - a tu jeszcze takie smakołyki i wspaniałe dodatki! W zakładkach zakochałam się od pierwszego spojrzenia, a cała ta przesyłka sprawiła mi mnóstwo radości nie tylko ze względu na jej materialne przymioty, ale przede wszystkim ze względu na bezinteresowność i życzliwość praktycznie mi dotąd nie znanej osoby, Darii -  jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję!!!




Przy okazji zamieszczam zaproszenie na spotkanie z Paulliną Simons z okazji premiery jej najnowszej powieści "Pieśń o poranku". Rzadko, praktycznie nigdy, nie zamieszczam takich reklam, jednak ta wydaje mi się szczególnie warta uwagi, ze względu na Targi Książki.

Spotkania autorskie:
18.05, godz. 14.00 Warszawskie Targi Książki (Stadion Narodowy), Warszawa
20.05, godz. 18.00 Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Mickiewicza 5, Bochnia
21.05, godz. 17.00 Biblioteka Śląska, Pl. Rady Europy 1, Katowice
22.05, godz. 18.00 Biblioteka Manhattan, ul. Grunwaldzka 82, Gdańsk

I tak przy okazji; czy ktoś wybiera się na warszawskie Targi Książki? Ja będę na pewno w sobotę i pewnie również w niedzielę. Dodatkowo z nocy z soboty na niedzielę odbędzie się Noc Muzeów - bardzo polecam! :) To będzie intensywny i bardzo kulturalny weekend.:)
środa, 10 kwietnia 2013 | By: Annie

Paryż... i kilka przemyśleń :)

             Od zawsze mam słabość do dużych, wielokulturowych i tłocznych miast. Fascynują mnie takie ogromne metropolie, gdzie non stop toczy się życie, które są ośrodkami kulturalnymi z prawdziwego zdarzenia. Miasta, które nie oglądają się na inne, nie rozdrabniają się, nie dziubdziają trzy lata nad remontem jednej ulicy, a nieustannie prą do przodu, postępując z duchem czasu, wyznaczając szklak jakim powinny podążać inne miasta. Miasta, którymi nie sposób się znudzić, w których za każdym rogiem można wciąż odkrywać nowe, urocze kawiarnie czy małe, zielone parki. Miasta niezależne i dumne, tętniące życiem, posiadające piękną i bogatą historię. Pociąga mnie ich anonimowość i niezależność. Mam wrażenie, że w takich miastach ludzie są swobodniejsi, wolniejsi, przyjaźniej nastawieni do życia i innych osób. Sporo obserwacji poczyniłam jeżdżąc paryskim metrem - mam takie odczucie, że np. w polskim autobusie większość pasażerów jest nastawiona do siebie nawzajem jakoś tak negatywnie, z pretensją. Ile ja się już nasłuchałam kłótni i przepychanek emerytów! Nikt się nie uśmiecha (a jeśli nawet, to zaraz, ze wariat ;)), rzadko kto czyta, a największą rozrywką jest wgapianie się w innych ludzi - zwykłe wyciągnięcie gumy czy chusteczki z torebki wywołuje ciekawskie spojrzenia pasażerów - co ona robi? co wyciąga? itd. Za to w Paryżu miałam poczucie większej obojętności i anonimowości, co, przyznam szczerze, o wiele bardziej mi dopowiada. Tam każdy zajmuje się sobą - ktoś czyta? ok, niech sobie czyta, można się najwyżej uśmiechnąć i zerknąć na tytuł. Ktoś inny rozwiązuje krzyżówkę, kobieta się maluje, ktoś śpi - to nie budzi takiej niezdrowej sensacji czy dziwacznej pretensji i agresji emerytów... Niestety, Warszawa ostatnio bardzo mnie męczy i stąd ta niechęć, porównywanie. Może to kwestia tej przeciągającej się zimy lub wiecznie śmierdzących autobusów, ale po prostu widzę jaka jest prowincjonalna, brzydka, ponura, szara. Jacy negatywni, smutni i bardzo często zaniedbani są ludzie. Generalizuję i być może wpisuję się w przysłowie "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" albo "cudze chwalicie, swego nie znacie", ale jednak taki komfort życia mi nie dopowiada... Wiem, ze Paryż też nie jest miastem idealnym i również wiele złego można o nim napisać, ale jednak jest na zdecydowanie wyższym poziomie niż Warszawa... Wciąż mam jednak nadzieję, że lada dzień nastanie piękna wiosna i przeproszę się z moim miastem... :)

Już nie narzekając - to była moja druga wizyta w Paryżu, jednak mój odbiór był tym razem zupełnie inny niż w wieku 8 lat. :) Trafiliśmy idealnie na piękną pogodę, a że byłam niesamowicie stęskniona za słońcem to już zwykły spacer bez śniegu był nie lada radością. :) Paryż to po prostu wspaniałe miasto, o niepowtarzalnym uroku  - i chyba to własnie klimat tych wszystkich małych uliczek, kawiarni, piekarni i parków zapamiętam najlepiej. Wycieczka była jak najbardziej udana :)

Uliczka na Montmartre...
Sacre-Coeur
Montmartre
Nad brzegiem Sekwany...
Wieża Eiffela :)
Widok z Wieży na Pola Marsowe

Pyszna kawa na Bulwarze Haussmanna
sobota, 6 kwietnia 2013 | By: Annie

"Bez skazy" - Sara Shepard


           Wczoraj wróciłam z Paryża – było wspaniale! Nie będę się tu rozpisywała na ten temat, bo ta wyprawa zdecydowanie zasługuje na osobny post i należytą relację ze zdjęciami. :) Korzystając z chwili przerwy przed wyjazdem do Białegostoku, nadgonię nieco zaległości blogowe i na szybko opiszę moje wrażenia po ostatniej, przedwyjazdowej lekturze – „Bez skazy” Sary Shepard.

           Drugie spotkanie z serią Pretty Little Liars i po raz drugi świetna rozrywka gwarantowana – coraz bardziej lubię bohaterki, wciągnęły mnie ich losy i perypetie. Przyznam, ze ciekawa jestem ogromnie, kim jest A. ale też unikam starannie wszelkich spoilerów – nie chcę sobie psuć dobrej zabawy. :) Książkę dobrze, lekko się czyta – nie jest to mistrzostwo świata, ale też nie wybitnej literatury oczekuję. :)

            Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to tylko do tego, że akcja rozwija się dość wolno, szczególnie w porównaniu z serialem. Widziałam zaledwie kilka odcinków, a po przeczytaniu dwóch części z serii ledwo nadgoniłam wszystkie serialowe wydarzenia, które rozgrywają się w zawrotnym tempie - najbardziej odpowiadałoby mi jakieś wyśrodkowanie, ale to tylko taki niewielki mankament. Na pewno niebawem sięgnę po tom trzeci cyklu, który już kusząco czeka na półce. Ta seria to dobra rozrywka, która nie ogłupia i nie pozostawia po sobie nieprzyjemnego uczucia zmarnowanego czasu. Czyli to lubię. :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...