piątek, 13 września 2013 | By: Annie

"www.małpa.pl" - Krystyna Janda

              Książka „www.małpa.pl” to papierowa wersja internetowego dziennika Krystyny Jandy z lat 2000-2001 i moje drugie po „Mojej drogiej B,” spotkanie z twórczością aktorki. Bardzo lubię formę dzienników, a rozochocona po rewelacyjnych felietonach rzuciłam się na nie łakomie i zachłannie. Czytało się ciekawie, bardzo dobrze w podróży, bo można w każdej chwili, łatwo i bez żalu, przerwać lekturę, ale zachwytów nie ma...

               Książka mi się podobała, jednak miejscami czułam pewien przesyt – mam na myśli natłok nazwisk, wydarzeń i nawiązań do filmów czy przedstawień – mnóstwo informacji, które w większości nic mi nie mówiły. Myślę, że ta pozycja stanowi przede wszystkim niezły kąsek dla pasjonatów i znawców teatru oraz wielkich miłośników Krystyny Jandy – można w niej znaleźć wiele szczegółów na temat kreowania roli i powstawania słynnych przedstawień „od zaplecza”. Dla mnie było tego jednak nieco za dużo, zdecydowanie wolę obserwacje i spostrzeżenia bardziej codzienne i przyziemne. I chociaż takich również można sporo znaleźć w tej książce, to przyznam, że „ubranie” ich w dopracowaną i przemyślaną formę felietonów bardziej mi odpowiada – takie skakanie po codzienności jak w dzienniku bywa ciekawe, ale niestety też często nużące. Mam wrażenie, że felietony „wyłowiły” z życia pani Jandy wszystko to, co najciekawsze, a dziennik ukazuje nam całą codzienność, jak leci, bez żadnego filtru istotności - dlatego wolę Krystynę Jandę w wydaniu felietonowym – tym bardziej konkretnym i przystępnym. Na półce czeka na mnie jeszcze jeden zbiór felietonów jej autorstwa - „Różowe tabletki na uspokojenie” – cieszę się na myśl o tej lekturze. :)

4 komentarzy:

kultur-alnie pisze...

"Różowe tabletki..." lubię najmniej; najbardziej "Moją drogą B.".

Unknown pisze...

Ta książka nie za bardzo mi podchodzi, a Krystyna Janda kojarzy mi się głównie z tymi wszystkimi przyrodniczymi filmami, których nie cierpię. :)

Annie pisze...

Jędzrej - eee, to Krystyna Janda ma coś wspólnego z jakimiś filmami przyrodniczymi?! może masz na myśli Krystynę Czubównę?

pas pisze...

Hmm, nie przepadam za takimi książkami, bo muszę naprawdę kogoś lubić, żeby śledzić z zapartym tchem jego dziennik... A do polskich aktorów (z całym szacunkiem) nie mam jakiegoś specjalnego sentymentu. Odpuszczam. :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...