Przejmująca, smutna opowieść o samotności w wielkim mieście – o bezosobowym mijaniu się ludzi, o znieczulicy, wiecznym zabieganiu, obojętności. Niewielkie urywki codzienności w postaci wielu dość krótkich rozdziałów składają się na jeden dzień z życia dwóch obcych sobie osób - kobiety i mężczyzny. Ona jest samotną matką i ofiarą przerażającego mobbingu w pracy – na skraju załamania nerwowego. On jest „lekarzem na telefon” – jeździ od mieszkania do mieszkania wypisując recepty, jednocześnie przeżywając rozstanie z ukochaną kobietą. A w tle ich historii pędząca, obojętna i nieczuła metropolia – Paryż... Oboje są zagubieni, osamotnieni w wielkim mieście – wytrąceni gdzieś poza nawias społeczeństwa, dramat życiowy wyrzucił ich z utartych torów codzienności. Każde z nich zyskało nowe, inne spojrzenie na świat, ich życie wyhamowało, ale też dzięki temu przestojowi mają okazję aby odmienić swój los. Czy Mathilde i Thibault spotkają się...?
„Ukryte godziny” to wartościowa, ale też niełatwa książka. Wymaga skupienia i wyostrzenia zmysłów, aby w pełni zasmakować w jej nietypowym, nieco poetyckim języku i melancholijnym nastroju. To powieść nieprzebojowa, nieco przygnębiająca, bez wartkiej akcji, skupiająca się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów. Nie zachwyca, ale daje do myślenia i przesyca melancholią. Warta uwagi, dla wybrednych czytelników, szukających w literaturze „czegoś więcej” - chwili skupienia i refleksji, nie lekkiej rozrywki. Polecam – to poruszająca i nietuzinkowa lektura.
5 komentarzy:
Jestem jednak zwolenniczką wartkiej akcji, więc raczej nie dla nie ;)
Pozdrawiam!
Czytałam, ale jakoś nie zapadła mi w pamięć.
Po tak przekonującej recenzji, po prostu muszę spróbować. :)
Muszę się przyznać, że zainteresowałaś mnie tą książką, tytuł notuje, może gdzieś znajdę, pozdrawiam :)
Rzeczywiście, fabuła może dać do myślenia... Ale nie wiem, czy mnie nie zdołuje, zwłaszcza, że sama mieszkam w takim wielkim mieście... ;)
Prześlij komentarz