środa, 21 sierpnia 2013 | By: Annie

"Czytelniczka znakomita" - Alan Bennett

            Sympatyczna opowieść, aczkolwiek bez rewelacji. Wyszperana podczas jednego z tysiąca seansów przetrząsania internetu w poszukiwaniu coraz to nowszych „smaczków”. „Czytelniczka znakomita” to historia perypetii królowej Elżbiety II z książkowym nałogiem, którego to nie pochwala królewski dwór. Książka o książkach, w sam raz na jedno popołudnie. :)

            Pozycja jest cieniutka, niezbyt śmieszna, ale czyta się ją szybko i lekko. W sumie tylko tyle mam do powiedzenia na jej tamat... Nie żałuję, że ją przeczytałam, natomiast jakoś bardzo polecać i zachwalać też nie będę. Powiem tak – jest w porządku, miło się czyta, dla umilenia czasu – czemu nie? Jednak bez szału. Nie wzbudziła we mnie jakiś większych i głębszych emocji. Wydaje mi się, że książka może być o wiele większym smakołykiem dla osób, które lepiej ode mnie orientują się w niuansach angielskiej monarchii i klasyki literatury... A może to po prostu wypada tak blado na tle rewelacyjnego „Dostatku” i świetnej powieści „Gwiazd naszych wina”, które to ostatnio miałam okazję przeczytać?

              Po chwili zastanowienia stwierdzam, że „Czytelniczka znakomita” ma jednak jedną dużą zaletę – dzięki niej zapragnęłam sięgnąć po coś z klasyki. Może nie teraz, zaraz, ale za kilka lat bardzo chciałabym zmierzyć się z takimi monumentalnymi powieściami jak „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta czy „Wojną i pokojem” Tołstoja. Kiedyś... tak mi się marzy... :)

6 komentarzy:

Unknown pisze...

nie sięgnę po nią raczej, ale fajnie, że wzbudziła w Tobie takie lekturowe plany na przyszłość :)

Unknown pisze...

Z chęcią spróbuję przeczytać, jak to próbowano "odzależnić" Królową od książek. :)

pas pisze...

Śmieszna pozycja, zwłaszcza jej tematyka. Pewnie po nią nie sięgnę, ale warto wiedzieć, że taka istnieje. ;)

My Slow Nice Life pisze...

A co należy rozumieć przez "większe i głębsze" emocje, o których piszesz, że ich nie doznałaś podczas czytania książki? Bo mi się czasem zdarza przeczytać coś, cokolwiek, jakąś miniaturkę dosłownie, kompletnie bez znaczenia, jeśli chodzi o treść, która natomiast potrafi zachwycić swą smakowitą formą, a nawet "foremką", powiedziałabym. Ale to bardzo zachwycić. Gapię się wtedy jak sroka w gnat, gapię, czytam po raz kolejny i kolejny. Szeptem próbuję, jak zabrzmi. I na głos. I wzdycham na takie cacko. Czy to się kwalifikuje do bycia "głębszą emocją"(!)?

Annie pisze...

My Slow Nice Life - przez głębsze emocje rozumem coś, co porusza mnie wewnętrznie jako czytelnika, wywołuje refleksje, wymusza chwilę zastanowienia. Coś, co zapamiętam na długo po zakończeniu czytania. Coś, co wywoła wypieki na twarzy i sprawi, że będę wciąż wracała myślami do danego tematu, w kółko czytala dany fragment. A "Czytelniczkę znakomitą" czytałam jako po prostu zwykłą, w miarę ciekawą historyjkę, ale nie znalazłam w niej żadnego z powyższych elementów. I myślę, że nie ma tu znaczenia długość.
Też zdarzało mi się czytać bardzo krótkie formy (artykuł, opowiadania, wpis z dziennika), a porażające i zachwycające. Natomiast "Czytelniczka znakomita" wydaje mi się, że już z samego założenia nie jest tego tyou literaturą. Ot, po prostu historyjka bez większego celu, stworzona żeby zabawic czytelnika. Nie mówię takim książkom nie, ale zachwycać się i emocjonować zwyczajnie nie ma nad czym ;)

Annie pisze...

My Slow Life - A, i jeszcze pytanie ;) Tak, moim zdaniem to, co opisałaś zdecydowanie kwalifikuje się do bycia glębszą emocją, bo nie jest to tylko myśl "spoko, dobrze się czytało", ale coś, co naprawdę dotarło do Ciebie, przemówiło i chcesz to zapamiętać. I to w moim uznaniu jest rzecz "głębsza". ;) Pozdrawiam :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...