Czuję, że mam ogromne zaległości jeśli chodzi o literaturę
iberoamerykańską – Borges, Allende, Marquez, Fuentes, Llosa, Cortazar,
Bolano – te nazwiska wciąż czekają na odkrycie. Ameryka Środkowa i Południowa
jawią mi się jako zupełnie obcy czytelniczo rejon, a przez to tak tajemniczy i
kuszący. :) Tak przy okazji, które książki tych autorów polecacie na
rozpoczęcie czytelniczej przygody z ich twórczością? Będę wdzięczna ze wszelkie
wskazówki, bo w najbliższym czasie chciałabym nieco zasmakować w tego typu
literaturze. :)
A tymczasem dziś, przy wtórze burzy, skończyłam czytać
niewielką objętościowo, choć pełną treści „Severinę” – jedyną dostępną w Polsce
powieść podobno najwybitniejszego pisarza współczesnej Gwatemali. Mamy tu
wszystko to, co może skusić i przyciągnąć przeciętnego bibliofila –
romantyczną, tajemniczą historię z księgarnią i książkami w tle. Muszę także koniecznie
wspomnieć o przepięknym wydaniu – ta okładka to dla mnie małe arcydzieło. To
jeden z tych przypadków kiedy wydanie zdecydowanie wpływa na postrzeganie
książki. :)