„Second Hand” to piąta książka Joanny Fabickiej, którą
przeczytałam, ale nie odważę się pokusić o stwierdzenie, że dobrze już tę
pisarkę poznałam, bo swoją najnowszą powieścią zaskoczyła mnie totalnie.
„Second Hand” to coś zupełnie innego niż seria o Rudolfie, w której zaczytywałam się jeszcze kilka lat
temu. W przeciwieństwie do tego młodzieżowego cyklu nie jest to łatwa lektura,
którą można połknąć bezrefleksyjnie w jeden wieczór... Niby napisana lekko, ale
o trudnych sprawach. Z żartem i dowcipnie, ale opisy są niekiedy makabryczne i
szokujące. Powieść wyróżnia świetny, plastyczny język, który żyje własnym
życiem - zaskakuje, bawi, nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Książkę
dobrze się czyta, ale nastrój potrafi zdołować...
„Pan Bóg w swoim nieskończonym skąpstwie pożałował jej
równowagi psychicznej, jakby jeszcze mu było mało, że już na rozumie
oszczędził.”*
Czytelnik bez żadnych wstępów i ogródek zostaje rzucony
wprost na głęboką wodę, w duszną i gęstą atmosfera Podlewa – biednej, polskiej
wsi w czasach PRL’u. Poznajemy losy trzech pokoleń nieszczęśliwych, udręczonych
tajemnicami z przeszłości, szamoczących się w pajęczynie kłamstw kobiet, które
prześladuje fatum nieszczęśliwej miłości i odrzucenia. Przyznam, że podczas
czytania miałam gdzieś tam w tyle głowy taką myśl - kiedy ta historia się
wreszcie rozkręci, wyłoni się z niej jakaś konkretna akcja? Ale to nie o to tu
chodzi... To nie kryminał czy romans z jasno wyznaczonymi granicami. Tu
historia wyłania się powoli, niespiesznie z fragmentów opowieści - to ma swój
urok, który doceniłam najbardziej pod koniec książki...
„Second Hand’ to ciekawe spotkanie literackie, dające do
myślenia i choć nieco przygnębiające, to jednak rozwijające. Nie powaliła mnie
ta książka na kolana, ale myślę, że warto ją przeczytać. To jedna z takich pozycji, po które nie sięga się dla
rozrywki, ale po to by zmierzyć się ze swoim gustem literackim, zweryfikować
upodobania, poszerzyć horyzonty i przede wszystkim posmakować czego nowego -
oryginalność i żywy, plastyczny język to moim zdaniem najmocniejsze strony tej
książki.
Nie umiem takich powieści czytać szybko, połykać na raz.
Trawię je powoli, niektóre fragmenty czytam po dwa razy, smakuję, analizuję i
rozmyślam. Jestem powolnym czytelnikiem, który niespiesznie płynie przez
historię, zamyśla się i duma. Zastanawiam się czy takich jest tu takich
powolnych czytaczy więcej? :)
____________
* s.285
6 komentarzy:
Kolejna recenzja tej książki? Coś w tym musi być :-)
Nie znam żadnej książki J. Fabickiej i niestety wątpię, żeby to się zmieniło. Już dawno zweryfikowałam swoje upodobania i ciężkim, przytłaczającym książką mówię zdecydowane: NIE.
Niektóre fragmenty czytasz po dwa razy? Nie martw się, ja czasami potrzebuję kilku podejść. ;) Rozmyślanie zajmuje mi więcej czasu niż samo czytanie.
MS - ksiązka nie jest ciężka pod względem języka, to raczej tematyka potrafi przytłoczyć :) super, czyli nie tylko ja tyle czasu poświęcam na rozmyślanie! :)
Annie, bardzo mi się podoba twój tekst. Przedstawiłaś konkretne uwagi dotyczące tej książki w świetle własnego doświadczenia i odbioru. Takie połączenie lepiej do mnie przemawia niż suche informacje o fabule i stylu powieści.
Też znałam dotąd Fabicką z "Rudolfa.." ;-) "Second Hand" leży w moich planach.
Przyznam się, że bywam "powolnym czytaczem". Ostatnio tak się zanurzałam w prozie Kuncewiczowej ("Tristan 1946")
Agnesto - dziękuję :) Zawsze staram się ograniczać opis fabuły do minimum - ten element nudzi mnie w recenzjach innych, bo nie szukam długiego, szczegółowego streszczenia, a opinii :)
Ostatnio widziałam bilboard reklamujący tą książkę i zaciekawiła mnie. Z jednej strony piszesz o niej zachęcająco, z drugiej - ciężko mi się czyta książki, w których fabuła rozwija się powoli. W każdym razie będę miała ten tytuł na uwadze. :)
Prześlij komentarz