wtorek, 22 stycznia 2013 | By: Annie

"Hobbit" - J.R.R. Tolkien


             Nie wiem czemu, ale wieki temu ubzdurałam sobie, że Tolkien to literatura z najwyższej półki – czytać mogą wyłącznie wytrawni i dojrzali czytelnicy, a zrozumieć to już tylko nieliczni wybrańcy. I żyłam sobie w takim przekonaniu ładnych parę lat aż w końcu do sięgnięcia po „Hobbita” skłoniły mnie dwa czynniki; po pierwsze było mi autentycznie wstyd, że do tej pory nic tego pisarza nie przeczytałam (podejścia do I tomu Władcy Pierścieni w 4 klasie podstawówki nie liczę – zniechęciłam się wtedy okrutnie i przede wszystkim straszne wynudziłam :)). Po drugie zachęciło mnie obejrzenie ekranizacji – a dokładniej to byłam ogromnie ciekawa jak z takiej chudej książki można zrobić tyle godzin filmu, i to jeszcze w trzech częściach. Bo szczerze mówiąc film odbieram średniawo – zbyt efekciarsko jak dla mnie. :)

              Tak więc zasiadłam, otworzyłam książkę i zdumiona przeczytałam w kilka dni, co biorąc pod uwagę nawał nauki jakim zostałam ostatnio przytłoczona jest naprawdę szybkim tempem. Jakie było moje zaskoczenie i zdziwienie – Tolkien jest dla ludzi, i co więcej, można go czytać dla przyjemności! „Hobbita” odbieram jako przyjemną bajeczkę, wprowadzenie do krainy Śródziemia. Podobało mi się, aczkolwiek bez rewelacji. Oczywiście, sam pomysł, stworzenie nowego świata, jego historii, wszystkich stworzeń to jeden wielki popis wyobraźni autora – podziwiam. Jednak czuję pewien niedosyt, niektóre wydarzenia zostały przedstawione niemalże w telegraficznym skrócie, a język określiłabym jako skierowany do znaczenie młodszych czytelników. To w sumie by nawet pasowało, bo gdzieś czytałam, że pomysł na książkę zrodził się w głowie Tolkiena podczas opowiadania bajek swoim dzieciom :)

              W każdym bądź razie Tolkien został przeze mnie oswojony, a świat Śródziemia zaciekawił mnie i niebawem zrobię drugie podejście do Władcy Pierścieni. W moim odczuciu to literatura, którą po prostu trzeba poznać. :)
 _________________
               A na koniec trochę prywaty - powoli wracam do normalnego świata, najcięższy egzamin z biologii już napisany, mam nadzieję, że zaliczę – wyniki w piątek, więc trzymajcie kciuki. :)  Przede mną jeszcze tylko matematyka, ale przy egzaminie z biologii to jak odpoczynek. ;) Mam także kilka zaległych recenzji do napisania, stosik do wstawienia, także w najbliższym czasie na blogu będzie się działo. :)

20 komentarzy:

Agnieszka pisze...

Już do szału doprowadza mnie ta moda na "Hobbita", a szczerze mówiąc, ile osób ją przeczytało przez wejściem filmu na ekrany? Maało. I większość osób uważa, że to nudna książka. Dlatego sama nie mam zamiaru po nią sięgać, to jeden taki przypadek, w którym wolę obejrzeć dobie film.

Annie pisze...

Donna - nie zauważyłam żadnej mody, ale jak już psiałam, żyłam ostatnio we własnym, biologicznym świecie. :) Ksiązki absolutnie nie odbieram jako nudnej! Wprost przeciwnie, jak dla mnie za szybko wszystko się dzieje, zbyt skrótowo.

Unknown pisze...

Cóż... to nie jestem na szczęście jedną z nielicznych, która wciąż nie zna twórczości Tolkiena. Na razie nie zabieram się za "Hobbita", ale zrobię to na pewno w tym roku, bo podobno - tak jak napisałaś - jest przyjemną bajeczką ;)
Trzymam kciuki za egzamin!
Pozdrawiam,
Mai

Little D. pisze...

Koniecznie muszę wreszcie zapoznać sie z tą książką ;)
Pozdrawiam!

Paulina Olczak pisze...

Czytałam "Hobbita", ale nie doczytałam do końca. ;) Muszę ponownie się za niego zabrać.

magdyszka pisze...

Donna, a ja właśnie przeczytałam Hobbita kilka ładnych parę lat temu. Jeszcze wtedy szału na hobbita nie było. Wtedy mi się baaardzo podobał. Świetnie mi się czytało etc. Teraz próbuję się zmierzyć z tą lekturą po latach i z perspektywy filmu, ale niestety brak mi czasu. ;\

Evita pisze...

No, popatrz, Ty myślałaś, że jest to literatura dla dojrzałych czytelników, a ja z kolei żyłam z przeświadczeniem, że to bajka dla dzieci. Po lekturze zmieniłam zdanie. Jak widać, 'Hobbit' jest dla każdego :)

Polly pisze...

Uwielbiam Tolkiena! Ciągle poszerzam swoją kolekcję o różne wydania książek jego autorstwa. A "Hobbit" to moja lektura do pracy maturalnej. Uważam, że film również jest dobry, chociaż dziwnie się patrzyło na tą obsadę aktorską. Za bardzo się przyzwyczaiłam do Władcy Pierścieni. Pozdrawiam :)

Tirindeth pisze...

Bardzo lubię :) Chociaż u mnie wszystko zaczęło się od WP, potem Silmarillion, a na końcu Hobbit, czyli trochę od tyłu ;)

Gosia B pisze...

Hobbita przeczytałam już wieki temu i bardzo mi się podobał. Ostatnio oglądałam film-super,szkoda tylko,że podzielony na części.
Spokojnego wieczoru:)

alice pisze...

Tolkien jeszcze przede mną, jednak moja koleżanka tak się nim zachwyca, że zdecydowałam sama się przekonać o geniuszu tego autora. Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

O, długo czekałem na jakąś recenzję Tolkiena na twoim blogu :) Trzymam kkciuki za biologię!

Paulina Król pisze...

Trzeba, trzeba - i, jak "Hobbit" to bajeczka dla dzieci (bardzo przyjemna), tak "Władca pierścieni" to już nieco większy kaliber. Niemniej warto poznać, ja osobiście (choć z fantastyką jestem raczej na bakier) bardzo lubię Tolkiena i już dwukrotnie przeczytałam całą trylogię. Pozdrawiam i powodzenia na matmie ;)

tom571 pisze...

Tolkien jest genialny. Chociaż Hobbit pisany był pod młodsze grono odbiorców, to jednak jest to bardzo ciekawa książka. A co do filmu to Jackson sporo rozszerzył fabułę. Może to i dobrze bo przez to film jest ciekawszy. Pozdrawiam.

Laura pisze...

A ja właśnie czytałam Hobbita bodajże w 1 gimnazjum, albo nawet pod koniec podstawówki jako lekturę i wtedy mi się nie podobało za bardzo. Drugie podejście do Hobbita wciąz na mnie czeka, ale po tym, że Władca Pierścieni mi się bardzo podobał, wnioskuję, że o Hobbicie również zmienię zdanie :)

pas pisze...

Właśnie czytam " Hobbita", jestem w połowie i mam podobne odczucia do Twoich, zobaczymy, co będzie jak skończę. :P

Anonimowy pisze...

Dzień dobry. Wlazłam tu przypadkiem, idąc za Vilar, co mi akurat była potrzebna. Co o Niej pewnie też nie wszystko wiesz. Np. że strasznie trudno o kontakt z nią, bo rzuciły na nią "fatwę" feministki i się ukrywa, jak ten Salman Rushdi. A jej najlepszej książki pewnie nie czytałaś. Ale jako człowiek dawny, co Tolkiena czytał pół wieku temu, dorzucę coś do niego. On był też językoznawcą i historykiem kultury. Więc okrągłe, małe drzwi do domków (norek) Hobbitów nie są z Chin. To reminiscencja ze skandynawskich drzwi domostw islandzkich Wikingów, których nadproże trzeba było przerąbać, aby walnąć kogoś wewnątrz, a szerokość zastawiały dwie tarcze. I ta dawna Islandia też dzieliła się na ćwiartki, jak Shire. Natomiast język Orków (w WP) wzorowany jest na Tureckim, z dosypanymi obficie spółgłoskami, dla utrudnienia wymowy. Durnie filmowcy nie nakręcili najpierw Hobbita, więc przeżyją teraz spektakularny flop finansowy. Bo tam u nich też ktoś nie odrobił lekcji. Natomiast mnie cieszy, że jeszcze ktoś czyta książki, oprócz mnie i starszych pań. Wracając do Villar: cenię ją najbardziej za twardą publicystykę. W beletrystyce - za "Matematykę Niny Gluckstein" - cudowną książkę o miłości. W znakomitym - jak zwykle - tłumaczeniu Stillera. To by było na tyle.

Annie pisze...

Anonimowy - witaj :) to prawda, nie miałam pojęcia, że się musi ukrywać, choć zauważyłam, że niestety strasznie mało informacji jest o niej w sieci. :( "Matematykę Niny Gluckstein" z ogromną przyjemnością bym przeczytała, szczególnie, że tak chwalisz, ale nigdzie nie mozna jej dostać! Ani w antykwariatach, ani na allegro, ani w mojej bibliotece... :( Jeśli wiesz gdzie można tę książkę zdobyć, to proszę o cynk :)

Zerr pisze...

Tolkien jest bez wątpienia ojcem klasycznego fantasy. To dlatego teraz w setkach książek czytamy o długouchych elfach szyjących z łuków, wstrętnych i barbarzyńskich orkach oraz brodatych krasnoludach zakochanych w bogactwie.

Muszę się przyznać, że nie przeczytałem Hobbita będąc dzieckiem, lecz nieco później - czego ogromnie żałuję... Władca Pierścieni początkowo był dla mnie trudny do zgryzienia, ale udało się i dziś nie wyobrażam sobie roku bez zajrzenia do kart tej powieści :)

Tolkien to ktoś wielki w fantastyce, jego książki nie są może moją Biblią, ale bardzo lubię jego twórczość :)

Ja na przykład nie odważyłbym się pisać recenzji dzieł tego autora :) Choć przyznam, że czasem faktycznie jest tam trochę nudnawo :P

W każdym razie - dołączam do obserwatorów i pozdrawiam! :)

Annie pisze...

Zerr - ja nie maiłam odwagi pisać recenzji lektur, takich jak "Lalka", "Chłopi", "Przedwiośnie" itd. :) Co do Tolkiena to jakoś nie mam takich skrupułów ;p

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...