wtorek, 20 listopada 2012 | By: Annie

"Cyrk nocy" - Erin Morgenstern


          Ta książka  to prawdziwa uczta dla wyobraźni, popis kreatywności i pomysłowości. Zachwyca już sama okładka, pod którą skrywa się niesamowity świat czarno-białego cyrku na przełomie XIX i XX wieku, który służy jako arena walki dwóch czarodziejów. Cyrk składa się z wielu namiotów, a każdy z nich skrywa inny, magiczny świat. Mamy tu między innymi lodowy ogród, labirynt, drzewo życzeń i mój absolutny faworyt – pokój z przeróżnymi buteleczkami, słoikami i pudełkami, skrywającymi historię zamkniętą w postaci zapachu. Kiedy myślałam, że po wampirach, wilkołakach i aniołach nic mnie już na polu tej „lżejszej” fantastyki nie zaskoczy, spotkało mnie ogromnie przyjemne rozczarowanie w postaci „Cyrku nocy”.

            Ale... No właśnie – jest niestety kilka ale. Denerwowało mnie przerywanie wątków, skakanie po datach. Było to tym bardziej irytujące, bo zupełnie zbyteczne. A że nie mogłam czytać książki tak jak najbardziej lubię, czyli „na raz”, to trochę się gubiłam, szczególnie w chronologii wydarzeń. Być może gdyby nie przerwy w czytaniu mój odbiór byłby inny – ale niestety, nie dało się inaczej. :( Wyjaśnienia części wątków też pozostawiły pewien niedosyt. Szczerze mówiąc liczyłam, że będą bardziej spektakularnie zamknięte...

            Zdaję sobie sprawę, że sporo jest tych zarzutów, jednak muszę koniecznie zastrzec, że nie umniejszają one znacząco wartości książki i nie stanowią przeszkody w czerpaniu przyjemności z jej czytania. Mogą wydawać się poważne, ale tak naprawdę nikną w niesamowitej, magicznej atmosferze cyrku. I to chyba właśnie ten tajemniczy i mroczny nastrój wykreowany przez Erin Morgenstern oczarował mnie najbardziej. Ogromnie podobało mi się to, że autorka działa na wszystkie zmysły jednocześnie – nie ma tu jedynie opisów wyglądu, ale czujemy także zapachy, dźwięki, smaki... Uczta dla wyobraźni.

             Myślę, że warto sięgnąć po tę powieść, poznać historię cyrku i odwiedzić świat, w którym jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia. Naprawdę warto. Nie jest to książka genialna, ale na pewno dobra, nietuzinkowa i bardzo oryginalna.
środa, 14 listopada 2012 | By: Annie

Środowe popołudnie, czyli dylemat :)


           Obiecywałam większą aktywność na blogu, ale coś mi nie idzie. :( Mam mnóstwo nauki, a że czytam wiele książek na raz (chyba jeszcze nigdy nie miałam tylu pozaczynanych pozycji jednocześnie), to każdą z powieści podczytuję, ale jakoś żadnej skończyć nie mogę... "Cyrk nocy" jest zachwycający, "Pamiętnik" czytam w wannie, "W krainie białych obłoków" też jest świetne, a teraz dochodzi jeszcze "Trafny wybór" któremu absolutnie nie mogę się oprzeć! :)


            Mam dylemat w czyim towarzystwie lepiej spędzić dzisiejszy wieczór; z chemią analityczną czy może z "Trafnym wyborem" - długo wyczekiwaną świeżynką prosto z księgarni... Chyba nietrudno się domyślić co mnie bardziej kusi, ale zobaczymy co wygra; rozsądek czy książkoholizm. ;)
           Powiem Wam, że dawno nie towarzyszyły mi tak intensywne emocje przy odbieraniu zamówienia, taka niecierpliwość i radość. Książkę zaczęłam czytać od razu, w metrze, i widziałam zazdrosne spojrzenia co poniektórych pasażerów skierowane na mój egzemplarz... :)

Miłego wieczoru! :)
niedziela, 11 listopada 2012 | By: Annie

"Dom z papieru" - Carlos Maria Dominguez


           Strasznie brakuje mi ostatnio czasu na czytanie, zaniedbuję bloga, a książki kurzą się na półkach. A to wszystko przez studia – przyznaję, nauki jest sporo, szczególnie botanika i biologia dają się we znaki. Do tego dochodzi jeszcze dodatkowy angielski i na książki zostaje ledwie parę chwil, z trudem wygospodarowanych wieczorem. Ale obiecuję poprawę! Tyle, tak długo wyczekiwanych nowości i perełek wydawniczych zawitało ostatnio na moje półki, że już dłużej nie dam rady się im opierać. Parę dni temu sięgnęłam na chwilkę po „Cyrk nocy” i... przepadłam. Książka jest świetna, recenzja pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni, tak samo jak moja opinia o „Pamiętniku” Sparksa. Także, mam nadzieję, powoli wracam do czytelniczej formy. :)

            A dziś prezentuję Wam smaczek o książkach, stworzony wprost dla wszystkich moli książkowych - „Dom z papieru” Carlosa Marii Domingueza. To pozycja, która przez dłuższy czas mieszkała w mojej torebce i wszędzie ze mną podróżowała. Podczytywałam ją przy każdej nadążającej się okazji – zazwyczaj w autobusie lub metrze, choć niestety, tylko w takich dniach, kiedy nie jechałam na żadną kartkówkę/kolokwium, a takich dni było niewiele... :)

                       Gdy Bluma Lennon, pochłonięta lekturą wierszy Emily Dickinson, ginie pod kołami samochodu, jej kolega, profesor literatury z Uniwersytetu w Cambridge, dochodzi do wniosku, że książki są niebezpieczne. Kilka dni później odbiera zaadresowaną do Blumy tajemniczą kopertę z Urugwaju, w której jest tylko powalany cementem egzemplarz "Smugi cienia" Conrada. Zafascynowany tą niezwykłą przesyłką, wykładowca postanawia odnaleźć nadawcę i udaje się w podróż na drugą półkulę... * 

             Książka zawiera mnóstwo smakowitych cytatów i niuansów, na przykład:
„Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy.” – rewelacja :) To jeden z moich ulubionych cytatów, ale więcej takich literackich smaczków można by wypisywać i wypisywać. :)

             Książka jest skierowana głównie do nałogowych moli książkowych; prawdziwych i fanatycznych czytelników. Wydaje mi się, ze tylko takie osoby będą miał siłę i determinację, żeby docenić tę pozycję i zasmakować w niej. Język jest bowiem dość trudny, momentami miałam wrażenie, że jakby specjalnie przekombinowany - to, co można było ubrać w kilka prostych słów tu jest zrobione na niewiadomo jak intelektualne i wyszukane – przez tę warstwę trzeba się przebić. Ale jak już się uda wgryźć w ten specyficzny sposób pisania, to naprawdę jest w czym smakować, a stylem można się nawet delektować – jest tajemniczy, poetycki, z nutką magii i nieco podszyty smutkiem. Całościowe wrażenia po tej nietuzinkowej lekturze mam jak najbardziej pozytywne. To pierwsza „książka o książkach” jaką miałam okazję przeczytać; polecacie jeszcze jakieś inne pozycje w podobnym stylu? :)
_____
* z okładki
czwartek, 1 listopada 2012 | By: Annie

Nabytki październikowe :)

        Listopad powitał nas deszczowo; za oknem ulewa, a wiatr taki, że głowę urywa. Ale za to w najbliższej perspektywie mam kilka dni wolnego, z czego ogromnie się cieszę. Dziś planuję zaszyć się na kanapie, pod grubym kocem i cały wieczór czytać. Co może być milsze na taką pogodę niż kubek ulubionej herbaty i wielki stos książek czekających na pochłonięcie? Mam ochotę rzucić się na wszystkie na raz. :) Zatem prezentuję Wam  moje nabytki z całego października - to był bardzo owocny okres. :) Po za tym błyskawicznie minął pierwszy miesiąc mojego studiowania. Nauki jest sporo, mam jednak nadzieję, że w listopadzie uda mi się znaleźć więcej czasu na czytanie niż w październiku. Przecież tyle smaczków czeka niecierpliwie na moich półkach!

Nie przedłużając, oto główni bohaterzy dzisiejszego wpisu:
Pierwszy stos to pozycje do recenzji. Poczta wreszcie wzięła się do roboty i dostarczyła długo wyczekiwane przesyłki, nawet te, na których przyjście zupełnie już zdążyłam stracić nadzieję. Jak widać, poczta lubi być nieprzewidywalna, tym razem pozytywne zaskoczenie. :)


A to nabytki własne. Większość to efekt zakupów w promocji Weltblidu. Za to wyprawa po odbiór "Trafionej-zatopionej" to była prawdziwa przygoda i sprawdzian mojej determinacji, ale o tym innym razem... :)


To stos książek otrzymanych w prezencie. "Gorycz szczęścia" jako nagroda za Złotą Zakładkę (chyba, bo żadnego dopisku nie było... :)), a pozostałe 3 pozycje to prezent od mojego kochanego G. Jeszcze raz bardzo dziękuję! :)


Stos z wymian:

I tradycyjnie widok na okładki:



Moje plany czytelnicze na najbliższy czas prezentują się następująco: Obecnie czytam "W krainie białych obłoków", bardzo fajną, nowozelandzką sagę historyczną. Potem czaję się na "Po zmierzchu" Maurakamiego, "Pamiętnik" Sparksa, "Cyrk nocy", "Trafioną-zatopioną" Anny Fyczkowskiej oraz "Mały pamiętnik" Saramago. Jak myślicie, od czego najlepiej zacząć? :)

Miłego wieczoru! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...