Zawsze ciekawią mnie i intrygują takie małe, niepozorne
książeczki. Jakie to historie mogą się skrywać za drzwiami ich okładek? Lubię
od czasu do czasu sięgnąć po tego typu cieniutką lekturę – ryzyko niewielkie,
bo nawet jeśli mi się nie spodoba to nie stracę dużo czasu na przebrnięcie
przez taką pozycję. A za cenę tak drobnego ryzyka mogę otrzymać w zamian
wspaniałą, interesującą opowieść. Tak też było w przypadku „Opowiadaczki
filmów”, gdzie zostałam całkowicie oczarowana przez prozę chilijskiego pisarza,
który ukazał mi jak niewiele stron potrzeba aby opowiedzieć ciekawą, pełną barw
i emocji historię przedstawiającą całe życie bohaterki...
Autor przenosi nas do niewielkiej, górniczej osady, leżącej
gdzieś poza światem, zagubionej i zapomnianej pośród chilijskiej pampy. Kino to
dla jej mieszkańców najważniejsze miejsce w całym miasteczku, drzwi do innego,
lepszego świata, łącznik z cywilizacją, a poddanie się magii srebrnego ekranu
to jedyna możliwość oderwania się od zakurzonej rzeczywistości. Tytułowa Opowiadaczka
filmów to kilkunastoletnia dziewczyna, która została wyłoniona ze swojej
licznej rodziny jako ta „najlepiej opowiadająca” i od tej pory jest wysyłana na
każdy seans, aby po powrocie do domu opowiedzieć film spragnionej wrażeń
rodzinie. Okazuje się, że Maria Margarita ma ku temu szczególny talent...
Pozycja składa się z 44 krótkich rozdzialików. Każdy z nich
jest jak jeden obraz, jedno mignięcie książkowej rzeczywistości – sugestywny,
wymowny, przepełniony nostalgią i swoistą tęsknotą. Nastrój jest niezwykle
klimatyczny, wprost przesycony gorącym powietrzem Atakamy i kurzem unoszącym
się nad tamtejszymi drogami. Opowieść jest pełna melancholii, a jednocześnie
bardzo ciekawa, i choć może nie przebojowa, to za to intrygująca i fascynująca.
Byłam zadziwiona jak dobrze zbudowaną i nastrojową historię można zmieścić na
tak niewielu stronach! Mało mi, chciałabym więcej...
Nastrój tej książki, ten pustynny żar emanujący z jej kartek, doskonale pasują do dzisiejszej pogody. Czy u Was też jest tak niemożliwie gorąco? Dopiero co wróciłam z działki koleżanki i po powrocie do Warszawy przeżyłam ogromne zaskoczenie, temperatura i parność są prawie nie do wytrzymania. Powietrze stoi w bezruchu, czekam tylko aż takie charakterystyczne kłaczki z amerykańskich westernów będą latały po opustoszałych chodnikach. :)
Nastrój tej książki, ten pustynny żar emanujący z jej kartek, doskonale pasują do dzisiejszej pogody. Czy u Was też jest tak niemożliwie gorąco? Dopiero co wróciłam z działki koleżanki i po powrocie do Warszawy przeżyłam ogromne zaskoczenie, temperatura i parność są prawie nie do wytrzymania. Powietrze stoi w bezruchu, czekam tylko aż takie charakterystyczne kłaczki z amerykańskich westernów będą latały po opustoszałych chodnikach. :)
4 komentarzy:
U mnie jest tak gorąco, że w chłodnym pokoju jestem cała mokra na plecach ;)
A w Central Parku tylko najwytrwalsi uprawiają jogging, choć nie brakuje rodzin na piknikach.
Książka mnie zaciekawiła i bardzo chętnie bym po nią sięgnęła.
Szalenie się cieszę, że ktoś jeszcze sięgnął po książkę tego wyjątkowego pisarza. Niezwykle mi jego dotychczasowo przetłumaczona twórczość, przypadła do gustu ;) Pozdrawiam :)
wygląda zachęcająco, zapamiętam tytuł :)
pozdrawiam serdecznie!
ja się dzisiaj czuję tak jakby mnie ktoś włożył do wielkiego pieca :D
a co do książki to z miłą chęcią ją przeczytam ;-)
Prześlij komentarz