poniedziałek, 21 maja 2012 | By: Annie

"Dom z moich marzeń" - Laura Dave


           Lubię czytać różnorodnie; raz sięgam po fantastykę, innym razem po kryminały, dość często nachodzi mnie ochota na poruszająca literaturę obyczajową, a czasami mam chęć na lekkie, babskie czytadło. I na taki właśnie nastrój doskonale sprawdziła się powieść „Dom z moich marzeń” autorstwa Laury Dave.

          „Rzymskie wakacje” to piękny film o miłości uwielbiany przez miliony kobiet. Dla Annie Adams jest jednak zwiastunem katastrofy. Każdy seans pociąga za sobą lawinę nieoczekiwanych zdarzeń – od rozwodu rodziców i utraty pracy, po odejście narzeczonego. Kiedy na drodze Annie pojawia się Griffin, przystojny i opiekuńczy szef kuchni, dziewczyna ma wrażenie, że niespodziewanie otrzymała od życia mężczyznę i dom, o których skrycie marzyła. Mimo że w końcu jest szczęśliwa, nie potrafi przestać igrać z losem. Czy i to uczucie zniszczy klątwa "Rzymskich wakacji". 

           Książka rozkręca się powoli. Z początku nieszczególnie przypadła mi do gustu, wydawała mi się bardzo przewidywalna i naiwna. Jednak, w miarę czytania, zostałam kilka razy pozytywnie zaskoczona, dałam książce drugą szansę i ostatnie 150 stron czytałam już z niemałą przyjemnością. Wydaje mi się, że sam pomysł na historię miał nieco większy potencjał niż został w rzeczywistości wykorzystany przez autorkę, niemniej, bez specjalnie wygórowanych oczekiwań, można naprawdę cieszyć się lekturą tej książki. „Dom z moich marzeń” to lekka, ciekawa i wciągająca powieść o podróżach, życiowych wyborach i miłości. Jest niezobowiązująca, napisana bardzo prostym językiem, szybko i przyjemnie się ją pochłania. Kto lubi takie lekkie, kobiece czytadła, zachęcam do przeczytania. W sam raz na podróż pociągiem czy leniwe, słoneczne popołudnie na leżaku. :)

Moja ocena: 4/6
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 374

13 komentarzy:

Renata Zub pisze...

rzadko sięgam po typowo babskie czytadełka, rzadko mnie na nie nachodzi, więc pewnie nie będę miała okazji przeczytać :)

K-Alinki pisze...

Czasami mam ochotę na taką lekką książkę, dlatego ta pozycja znajduje się już na mojej liście obowiązkowych do przeczytania.

Unknown pisze...

Czeka na półce na swą kolej, mam ochotę na taką lekką lekturę, więc wkrótce się za nią zabiorę :)

Tirindeth pisze...

Hmm, no nie wiem. W pewnym momencie takie lekkie historyjki nudzą - zbyt często są do siebie podobne.

Little D. pisze...

Raczej nie dla mnie.
Pozdrawiam!

Annie pisze...

Tirindeth - w większych dawkach takie historie też mnie nudzą, ale od czasu do czasu, czemu nie :)

Nyx pisze...

To Otwarte dla Ciebie wydało fajne te romanse ;) Mnie też się podobają, a myslałam, że będą raczej BARDZO średnie :D Są do siebie podobne, ale no cóż... jam baba i lubię zakochiwania się i emocje na granicy wybuchu :D

JuliaOrzech pisze...

Są takie okresy w życiu, że człowiek ma dość ambitnej literatury i wtedy aż prosi się przeczytać coś lekkiego i przyjemnego. Ostatnio pojawiło się sporo takich książek, które mimo poruszanej tematyki i lekkiej formy, nie są banalne jak typowe harlequiny. Pozdrawiam

Miłośniczka Książek pisze...

nie, raczej tym razem sobie podaruję lekturę :)

Basia pisze...

Już sama nie wiem, czy się za nią zabrać.

Gosiek pisze...

Ciekawe :) Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)
Obserwuję :)
http://blask-ksiazek.blogspot.com/

Nanami pisze...

Nie przepadam za tego typu książkami, więc raczej nie sięgnę ;)

figlarneczytanie.pl pisze...

ta seria z Otwartego jest bardzo popularna, ja jeszcze żadnej nie przeczytałam, choć mam w planach:)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...