Carlos Ruiz Zafon to jeden z moich ulubionych pisarzy,
należący do wąskiego grona tych twórców, których nowych publikacji wyczekuję z
niecierpliwością i odliczam dni do ich premiery. Z ogromną ciekawością i
entuzjazmem sięgnęłam po jego najnowszą powieść, a zarazem kontynuację słynnego
„Cienia wiatru” i po przeczytaniu tej pozycji muszę przyznać, że wywołała one
we mnie mieszane odczucia.
Jeśli chodzi o styl, język i formę Zafon jak zwykle nie
zwiódł swoich czytelników. Pisze pięknie, poetycko, a jego opisy mrocznych
zaułków Barcelony są równie niepowtarzalne i klimatyczne jak w poprzednich
powieściach. Bardzo fajnie było poznać dalsze lody Daniela, jego rodziny,
jeszcze raz odwiedzić Cmentarz Zapomnianych Książek i ponownie zanurzyć się w
tajemniczy świat powojennej Barcelony, która wciąż zmaga się z duchami
przeszłości. „Więzień nieba”’ skupia się przede wszystkim na losach Fermina
Romero de Torresa, a że jest to niezwykle barwna i interesująca postać, to
powieść jest dzięki niemu jeszcze ciekawsza i bardziej wciągająca.
Jednak te wszystkie zalety przysłoniła mi jedna, dość
istotna wada. Książka była dla mnie zdecydowanie za krótka. Nich nie zwiedzie
Was ilość stron, ponad 400, bo czcionka jest naprawdę dużych rozmiarów,
marginesy i akapity szerokie, a treść poprzedzielana zdjęciami. Czytając,
miałam wrażenie, że „Więzień nieba” stanowi zaledwie wstęp, preludium do
dalszych, zdecydowanie ważniejszych wydarzeń, przeznaczonych na kolejne
powieści. Przez to czuję pewien niedosyt po zakończeniu lektury. Wiele wątków
zostało rozpoczętych, a mało wyjaśnionych i doprowadzonych do końca. Kilka
elementów zupełnie nie zgadza mi się z wydarzeniami z „Gry anioła”, ale myślę,
że autor wszystko sobie dokładnie zaplanował i będą one miały swoje rozwiązanie
w jego następnych książkach. Sądzę, że, gdy Zafon napisze jeszcze kilka
następnych pozycji z serii o Cmentarzu Zapomnianych Książek, „Więzień nieba”
będzie mógł być traktowany jako spoiwo łączące „Cień wiatru” z „Grą anioła”.
Niemniej, jak na razie, byłabym gotowa poczekać jeszcze z rok, półtora, dać
autorowi więcej czasu na pisanie, tak, żeby jego najnowsza powieść stanowiła
zwartą historię, jak było to w przypadku „Cienia wiatru” czy „Gry anioła”, a
nie zaledwie wstęp do większej całości.
Podsumowując, „Więzień nieba” to niewielka dawka świetnej
prozy Zafona, którego jednak wolę czytać w zdecydowanie większych porcjach.
Polecam, bo jeśli chodzi o historię, styl pisania czy klimat nie mam autorowi
absolutnie nic do zarzucenia. Tylko ta długość... Niemniej dla wszystkich fanów
„Cienia wiatru”, „Gry anioła” czy „Mariny” jest to pozycja obowiązkowa, chociaż
sądzę, że tych, co znają już prozę Zafona, nie trzeba specjalnie zachęcać do
przeczytania jego najnowszej książki. Myślę, ze sami zrobicie to z ogromną
ciekawością i przyjemnością. :)
Moja ocena: 5-/6
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 411
21 komentarzy:
Na pewno sięgnę! Najpierw chciałabym jednak zapoznać się z Cieniem wiatru i Grą anioła ;)
Od dawna czekam na okazję, żeby ją przeczytać i cieszy mnie Twoja wysoka ocena :)
Wkrótce zabieram się za tę książkę i nie mogę się już doczekać.
Książkę na pewno przeczytam, a Twoja recenzja jeszcze potwierdziła konieczność przeczytania :D
Również miałam takie odczucie, ale wydaje mi się, że to chyba było zamierzone, w sensie, czeka nas kontynuacja tej książki i tam wątki się wyjaśnią:) Pozdrawiam
Wszędzie Zafon. Koniecznie chcę w końcu coś przeczytać jego autorstwa.
jestem zakochana w Zafonie, więc po najnowszą jego powieść sięgnę na 200%
Domi - mi też się tak wydaje, ale jednak wolałabym, żeby popisał jeszcze trochę i zaprezentował na nie wstęp, a całą historię :)no, ale pewnie presja wydawców, czytelników i setek innych ludzi robi swoje :)
Ja chyba jestem tylko fanką "Cienia wiatru", do tej książki mi się jakoś nie spieszy...
Jest to dla mnie obowiązkowa pozycja :):) muszę ją szybko zdobyć.
Przeczytam, jak każdą jego książkę ;) Tylko raczej zostawię ją sobie na wakacje. ;) Pozdrawiam.
Muszę przeczytać, prędzej czy później, ale muszę :)
Czeka już u mnie na półce, niedługo się za nią zabiorę i nie mogę się doczekać. Szkoda, że jest taka krótka..
pozdrawiam
Aach, muszę przeczytać! *_*
Mam w planach :)
oczywiście mam w planach :)
Znam tylko "Księcia Wiatru" i jestem oczarowana stylem autora :)
Wpierw przeczytałem recenzję tutaj http://stacjakultura.pl/1,1,27107,Wiezien_Nieba_recenzja_ksiazki,artykul.html i mimo kąśliwych uwag kupiłem i jestem zawiedzony. Bardzo załuję, że nie posłuchałem autora i ominąłem tę powieść szerokim łukiem.
Jak na razie czytałam tylko "Cień Wiatru", teraz dostałam "Więźnia nieba". Czy mogę przeczytać "Grę anioła" po "Więźniu nieba"?
Anonimowy - myślę, że tak. :) Ja "Grę anioła" czytałam daaawno temu i niewiele szczegółów z niej pamiętałam podczas czytania "Więźnia". Ta częściowa pamięć chyba nawet bardziej przeszkadzała mi w czytaniu niż pomigała - parę elementów fabuły nijak nie chciało mi się zgodzić w obu tych książkach.
Myślę, że bez problemu zrozumiesz "Więźnia nieba" bez wcześniejszej lektury "Gry anioła", aczkolwiek znając "Grę anioła" można wychwycić trochę niuansów... :)
Ja tak właśnie przeczytałam. Zaczęłam od Cienia Wiatru w następnej kolejności Więzień Nieba i pół h temu skończyłam czytać Grę Anioła. Zauważyłam pewną nieprawidłowość w zakończeniu Więźnia... a Gry... chodzi mi głównie o wątek śmierci matki Daniela. Jeśli ktoś chciałby mi to wytłumaczyć oto mój nr gg 15523788.
Prześlij komentarz