"Kraina duszy” autorstwa Nurii Amat to już druga pozycja z serii Labirynty wydawnictwa WAM, którą miałam okazję i przyjemność przeczytać. Z tego co zdążyłam do tej pory zaobserwować jest to seria, pod której patronatem ukazują się klimatyczne, mało rozreklamowane książki z przeróżnych zakątków świata. Za pomocą innej pozycji z tego cyklu, „Dłoni pełnej gwiazd”, przeniosłam się na ulice Damszku. Tym razem, dzięki epopeicznej powieści Nurii Amat, miałam okazję przeżyć kilka lat w Barcelonie lat 50’ i obserwować wielką historię miłości Neny i Baltusa.
Nuria Amat jest Katalonką, a "Kraina duszy" to jej pierwsza powieść napisana w języku „małego kraju”. Zawarła w niej wątki autobiograficzne, co dodaje książce dużo autentyzmu. Osią wydarzeń jest miłość Neny i Baltusa, jak można się domyślać rodziców autorki. Czytamy o historii ich małżeństwa, pojawianiu się dzieci, budowaniu domu, kilku podróżach, kontaktach z przyjaciółmi, a w tle co chwila przewija się wspaniała Barcelona. Książka opowiada o z pozoru zwykłej rodzinie, a jednocześnie sama w sobie jest niezwykła - to sztuka napisać taką powieść, zdecydowanie. :)
„Kraina duszy” to niezwykle oryginalna, delikatna, poetycka i pełna melancholii pozycja. Karty powieści są nasycone poezją, pięknymi porównaniami, przepełniają je ulotne uczucia i niewypowiedziane myśli. To książka, którą czytelnik czuje całym sobą, sercem i duszą. Porusza i niejednokrotnie wyciska łzy. "Kraina duszy" ukazuje nam niepowtarzalny klimat frankistowskiej Barcelony, która stanowi tło narodzin pięknego uczucia; miłości między dwojgiem młodych ludzi. Ponadto powieść może stanowić ogromne źródło wiedzy na temat powojennej Hiszpanii i przeżyć Katalończyków walczących o wyzwolenie swojej małej ojczyzny. Muszę koniecznie skierować wyrazu uznania i podziękowania do wydawnictwa, które na początku książki umieściło kilkustronnicowy wstęp (napisany przez tłumaczkę) przybliżający czytelnikowi realia uwczesnego państwa generała Franco, jego historię oraz sytuację polityczną i gospodarczą. Niby niewiele, ale bardzo dużo daje czytelnikowi. Rozpoczynając lekturę jesteśmy od razu wprowadzeni w świat przedstawiony w powieści, orientujemy się w sytuacji Katalończyków, w ich pragnieniach narodowowyzwoleńczych i możemy dzięki temu lepiej poczuć klimat książki. Jest to tym ważniejsze, że styl pisania Nurii Amat zdecydowanie nie należy do łatwych i klarownych. Wiele rzeczy pozostaje w strefie niedomówień i domyśleń i myślę, że nie udało by mi się wychwycić niektórych niuansow gdybym wcześniej nie miała okazji przeczytać wspomnianego wstępu.
„Kraina duszy” nie jest książką prostą i łatwą w odbiorze. Autorka pisze niekiedy w sposób tak zagmatwany, że aż ciężko rozszyfrować jej poetyckie porównania. Jednocześnie powieść posiada niepowtarzalny i trudny do zdefiniowania urok, dla którego naprawdę warto sięgnąć po tę niezwykłą pozycję i poznać piękną historię miłości Neny i Baltusa. "Krainę duszy" polecam wszystkim romantycznym duszom, osobom lubiącym wzruszenia, poezję i nastrojową atmosferę. A przede wszystkim czytelnikom lubiącym, gdy powieść posiada niepowtarzalny klimat, a jej wspomnienie pozostaje w pamięci jeszcze długo po zakończeniu czytania.
Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: WAM
Liczba stron: 376
7 komentarzy:
Chętnie się z nią zapoznam :)
Pozdrawiam ciepło i zapraszam do nie:
papierowyazyl.blogspot.com
Piękny tytuł, zachęcająca recenzja - z pewnością przeczytam :)
Cała seria "Labirynty\" jest godna polecenia. W swojej biblioteczce mam wszystkie tytuły bez ostatnich dwóch, nie wszystkie już przeczytalem
A w ramach serii szczególnie polecam pozycja Charlsa Martina
pozdrawiam Szuirad
Az się prosi o jakiś przykład tego "poetyckiego języka" :)
American Corner Łódź - już podaję :) w trakcie czytania zaznaczyłam sobie dużo ciekawych cytatów karteczkami. :) Chociaż tak na dobrą sprawę wystarczy otworzyć książkę w dowolym miejscu i znajdzie się ten poetycki język.
"Kiedy ten Baltus do mnie przyjdzie, pyta Nena. Zakochana kobieta jest więźniem czasowników w czasie przyszłym. A potem przyszłość mija w jednej chwili. Któregoś dnia Baltus przyjeżdża i zaraz odjeżdża, jakby go tu w ogóle nie było. Tym sposobem jutro zamienia się we wczoraj." s. 51
"W La Navie nie ma i nie będzie ani jendej fabryki, gdyż fabryki zawsze w końcu pochłaniają duszę miasta. " s. 49
"Kiedy puszczamy wolno myśli, słowa rwą się, aż w końcu milkniemu. Kiedy mówimy, zaciemniamy prawdę. Trzeba mówic w nieprzewidziany sposób, jakby się pisało w powietrzu." s 23
Niestety to nie moje klimaty. Poetyka, romantyzm...? Nie nie, dziękuję
nie słyszałam o tej autorce, ale lubię poetyckie porównania i myślę, że nie powinno mi to zbytnio utrudnić odbioru książki :)
Prześlij komentarz