piątek, 29 lipca 2011 | By: Annie

"Cudowne życie Staśka i innych aniołów" - Teresa Anna Aleksandrowicz

             Starość, prędzej czy później, dosięgnie każdego z nas. Przyjdzie pora na sztuczne szczęki, setki tabletek łykanych trzy razy dziennie i reumatyzm. :) Jak najlepiej poradzić sobie z tym, jakby nie patrzeć, ciężkim okresem w życiu? Recepta jest dość prosta i doskonale zilustrowana w książce "Cudowne życie Staśka i innych aniołów" autorstwa Teresy Anny Aleksandrowicz.

             Natalia, Wanda i Marysia to trzy ubogie emerytki i przyjaciółki od kilkudziesięciu lat. Każda z pań wyróżnia się swoistym dla siebie charakterem i temperamentem. Natalia uwielbia książki i muzykę klasyczną, a nie znosi Radia Maryja. Ulubionym zajęciem Wandy jest wynajdywanie u siebie i znajomych coraz to nowych chorób, a także kupowanie reklamowanych w telewizji leków. Marysia natomiast największą przyjemność czerpie z gotowania i dokarmiania wszystkich okolicznych "bidulków". Panie nieraz kłócą się ze sobą i nie szczędzą sobie docinków, jednak w ciężkich chwilach wspierają się i mogą liczyć na swoją pomoc. Oprócz przyjaźni panie łączy jeszcze jedna postać - tytułowy Stasiek, okoliczny pijak, zdegradowany filozof, któremu wszystkie pomagają. Niespodziewanie w życiu Natalii pojawia się Michał, a wraz z nim miłość, a przypadkowe znalezisko Staśka umożliwia realizację marzeń całej grupy przyjaciół.

              Książkę tę czyta się szybko i przyjemnie. Co prawda akcja toczy się dość niespiesznie, ale jednak na tyle szybko, aby nie znudzić swym tempem czytelnika. Powieść zawiera wiele humorystycznych elementów i sytuacji, które niejednokrotnie mnie rozśmieszyły, ale także skłoniły do przemyśleń i refleksji. Praktycznie wszyscy bohaterowie wzbudzili moją sympatię i żałuję, że miałam okazję spotkać ich jedynie na kartach książki.

             Mimo swojej pozornej lekkości książka niesie ze sobą przesłanie i poszerza horyzonty czytelnika. Ukazuje bowiem życie od strony ludzi w dość podeszłym wieku, daje możliwość lepszego zrozumienia starszych osób i chociaż przez chwilę ujrzenia świata z ich perspektywy. A poruszanie się we współczesnych realiach nie jest dla nich proste. Komórka stanowi niewyjaśnioną zagadkę, a brak szacunku wśród wielu przedstawicieli młodego pokolenia szokuje. Jednak powieść ta daje również nadzieję i nastraja bardzo optymistycznie. Pokazuje, że starość to nie tylko czekanie na śmierć, ale również czas realizowania swych marzeń. Ukazuje, że warto jest mieć przyjaciół i że miłość przychodzi niezależnie od wieku czy stanu konta. Recepta na udaną emeryturę? Grupa zaufanych przyjaciół, poczucie humoru i wiara w marzenia. :) 

           Książkę "Cudowne życie Staśka i innych aniołów" bardzo polecam wszystkim osobom lubiącym literaturę obyczajową i poszukującym mądrej, sympatycznej i poprawiającej humor powieści. Jestem pewna, że ta pozycja doskonale spełni te wymagania. :)

Moja ocena: 4+/6
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 432
środa, 27 lipca 2011 | By: Annie

"Kobieta w klatce" - Jussi Adler-Olsen


           W ciągu ostatnich kilku lat moda na skandynawskie kryminały nieustannie trwa. Gdy juz myślimy, że nic nas, czytelników, nie zaskoczy, a pomysłowość pisarzy z Północy się wyczerpała, wtedy na rynku literackim pojawia się taka książka jak  "Kobieta w klatce" autorstwa Jussi Adler-Olsen, która ponownie ukazuje nam klimat i  urok porządnego, skandynawskiego kryminału.

          Merete Lynggaard, piękna parlamentarzystka z Danii, zaginęła w tajemniczych okolicznościach w 2002 roku. Od pięciu lat jest przetrzymywana w odizolowanej klatce i obserwowana przez swych tajemniczych porywaczy. Śledztwo w jej sprawie umorzono z braku poszlak. W 2007 roku powstaje Departament Q, wydział policji, którego celem jest rozwikłanie niewyjaśnionych zagadek przeszłości. Na jego czele staje Carl Mørck, zgorzkniały policjant, którego nękają demony przeszłości i żona-artystka. Jego jedynym pomocnikiem jest Syryjczyk Assad, który z "podawacza" kawy stopniowo staje się prawą ręką Carla i niezastąpionym pomocnikiem w pracy. Gdy Departament Q postanawia zająć się z pozoru beznadziejną sprawą Merete, na światło dzienne wychodzą pominięte tropy z przeszłości, między innymi ten o tajemniczym adoratorze parlamentarzystki...

          Akcja toczy się dwutorowo. Poznajemy historię z punktu widzenia Merete, dowiadujemy się o jej życiu przed porwaniem, a także jesteśmy świadkami jej traumatycznych przeżyć w klatce. Równocześnie śledzimy również dochodzenie prowadzone przez Carla i stopniowo obserwujemy jak Departament Q rozwikłuje zagadkę z przeszłości. Bardzo podoba mi się taki sposób prowadzenia narracji, dzięki któremu czytelnik ma pogląd na sytuację i wydarzenia z obu stron. Cała książkę czyta się bardzo dobrze, lekko i z zainteresowaniem. Sam pomysł na wydaje mi się ciekawy i oryginalny, a historia bardzo wciągająca.

          Jednak oprócz tych zalet książka posiada dla mnie również jedną zasadniczą wadę. Już około 200 strony bez problemu domyśliłam się kto jest porywaczem. Nie zniechęciło mnie to co prawda do dalszego czytania, ale odebrało książce ten, dość istotny w kryminałach, element zaskoczenia i napięcie. Jednak jest to  subiektywna wada, występująca lub niewystępująca, indywidualnie dla każdego czytelnika. Bo przecież nie każdy musi obrać ten sam trop co ja. :)

         Podsumowując, "Kobieta w klatce" to dobry, intrygujący kryminał, ciekawie napisany i wciągający. Bardzo polecam wszystkim miłośnikom tego typu książek, a także wszystkim tym, którzy dopiero przymierzają się do spotkania ze skandynawskim kryminałem. Z przyjemnością sięgnę po następne tomy z serii Departament. Q, a na razie wszystkim gorąco polecam przeczytanie "Kobiety w klatce". :)


Moja ocena: 4+/6
Wydawnictwo: Słowo/obraz terytoria
Liczba stron: 416
Seria: Departament Q 
Tom z serii: I
Baza recenzji Syndykatu ZwB
poniedziałek, 25 lipca 2011 | By: Annie

"Blondynka, jaguar i tajemnica Majów" - Beata Pawlikowska


               Beata Pawlikowska to znana podróżniczka oraz autorka licznych książek i programów opowiadających o jej wyprawach. Od wielu lat obserwuję i podziwiam tę niezwykle odważną osobę, która z widoczną radością oraz pasją przemierza samotnie najbardziej odległe zakątki świata, za towarzyszy mając jedynie uśmiech na twarzy i plecak na plecach. Gdy w moje ręce wpadła książka jej autorstwa, "Blondynka, jaguar i tajemnica Majów", dotycząca wyprawy do Gwatemali, jednego z najniebezpieczniejszych krajów świata, z przyjemnością skorzystałam z okazji i odbyłam kilkugodzinną podróż w świat Środkowej Ameryki.

               Pobyt w Gwatemali trwał miesiąc. W tym czasie pisarka odwiedziła najdalsze zakątki Imperium Majów, odkryła tajemnicę Atlantydy i Kryształowych Czaszek, a także zaprzyjaźniła się z pewnym kogutem. Ewidentnie widać, że część jej przygód jest nieco naciągana i przynajmniej częściowo zmyślona, ale to i tak nie przeszkadzało mi czerpać z czytania tej pozycji dużej przyjemności.

              Beata Pawlikowska pisze bardzo ciekawie, dowcipnie i lekko. Podróżniczka omija popularne, uczęszczane przez turystów szlaki, a odwiedza miejsca mniej znane, nieco zapomniane przez świat i nienaruszone przez współczesną cywilizację, gdzie wciąż kultywowane są stare, indiańskie tradycje. Dzięki temu jej książki zawierają mnóstwo informacji i ciekawostek na temat miejscowej kultury i obyczajów mieszkańców, których nie znajdziemy w żadnym przewodniku. Pisze bardzo obrazowo, czuje się zapach i kolory tamtejszego życia. Przygody autorki są naprawdę ciekawe,  jednak nie jestem pewna czy niektórych chciałabym doświadczyć na własnej skórze. :) Na szczęście istnieją właśnie takie pozycja jak 'Blondynka...", które umożliwiają czytelnikowi odwiedzenie dalekich i egzotycznych miejsc, bez wychodzenia z domu. Uważam, ze przeczytanie tej książki to cenne doświadczenie, bo raczej sama w najbliższym czasie nie będę miała okazji wybrać się do Gwatemali, a sporo się na jej temat dowiedziałam. :) "Blondynkę, jaguara i tajemnicę Majów" bardzo polecam wszystkim osobom ciekawym świata i lubiącym podróże. :)
A ja chętnie zapoznam się z innymi książkami o podróżach autorstwa Beaty Pawlikowskiej. Myślę, że warto. :)

Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: G+J, National Geographic
Liczba stron: 256

Polecam stronę Beaty Pawlikowskiej: http://www.beatapawlikowska.com
niedziela, 24 lipca 2011 | By: Annie

"Kolekcja" - Isabel Wolff

"Kolekcja" autorstwa Isabel Wolff to książka, którą kupiłam i przeczytałam jesienią zeszłego roku. O jej istnieniu przypomniałam sobie dopiero teraz, w trakcie przeprowadzki, a dokładniej kiedy pakowałam książki z mojej biblioteczki do kartonów. Przypomniało mi się jak bardzo spodobała mi się wówczas ta powieść, a że wśród nas jest wiele miłośniczek obyczajowej i kobiecej literatury to stwierdziłam, że aż żal żebyście nie usłyszały o takiej perełce. :)

Jeszcze wczoraj Phoebe miała doskonałą pracę, narzeczonego i z optymizmem patrzyła w przyszłość. Nagle jej świat wywrócił się do góry nogami. Żeby znaleźć zapomnienie, otwiera sklep ze starymi eleganckimi strojami znanych projektantów i zatraca się w pracy. Jej życie odmienia się w dniu, kiedy do sklepu przychodzi starsza Francuzka. Chce sprzedać całą kolekcję swoich przedwojennych kreacji. Poza jednym błękitnym płaszczem... 

Książkę czyta się jednym tchem. Jest pełna ciepła, uroku, a jednocześnie mądra i ciekawa. Opowiada o radzeniu sobie z przeszłością, sztuce wybaczania innym, a także przede wszystkim samemu sobie. To jeden z najlepszych przykładów literatury kobiecej z jakim miałam okazje się zetknąć. Bardzo polecam wszystkim spragnionym świetnej, obyczajowej, w miarę lekkiej, choć również mądrej książki.

A ja, gdy już zakończę przeprowadzkę z przyjemnością przeczytam ją jeszcze raz. :)


Moja ocena: 6/6
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 312

_____________________
Obejrzałam właśnie na Ale Kino ekranizację książki Agathy Christie "Dom niespokojnej starości". Super film, bardzo wszystkim polecam. :) A teraz lecę poczytać "Czarne psy", zapowiadają się bardzo ciekawie. :)
Dobranoc!

"Mroczne szaleństwo" - Karen Marie Moning

          W ostatnim czasie rynek literacki przesycony jest wszelkiego rodzaju książkami typu paranormal, w których spotkać można przeróżne nadprzyrodzone istoty. Były już wampiry, wilkołaki, anioły. Teraz pora na elfy!

         Gdy myślę o elfach, wiedzę albo przystojnego Legolasa, albo tajemniczą, delikatną i eteryczną postać, która lubi muzykę i taniec. Jeśli chodzi o elfy z książki „Mroczne szaleństwo” autorstwa Karen Marie Moning, ich wizerunek nie mógłby być bardziej odmienny, a moje wyobrażenie o nich bardziej mylne. Po pierwsze Elfy są złe i atakują świat ludzi. Dzielą się na dwa dwory, Jasny i Ciemny. Wśród elfów istnieje podział na niższe i wyższe kasty, wśród których występuje mnogość przeróżnych stworów. Na kartach powieści spotkać możemy Elfa Seksualnego Zabójcę, Cienie, które wysysają z ludzi życie, pozostawiając jedynie kartkopodobne skorupy, Szarego Człowieka, który odżywia się odbierając urodę ludzkim kobietom, a także wiele innych, niebezpiecznych potworów.

          Główną bohaterką jest MacKayla, beztroska, lubiąca róż, zakupy, książki i muzykę, 22-letnia dziewczyna z  małej miejscowości na południu Stanów Jednoczesnych. Jej beztroski świat zostaje zburzony gdy pewnego dnia dowiaduje się o morderstwie swojej siostry, która wyjechała do Dublina na studia. Jednak prawdziwie niepokojąca jest wiadomość, którą Alina zostawiła siostrze na poczcie głosowej, zaledwie kilka godzin przed swoją śmiercią. MacKayla wyrusza do Irlandii, a by odnaleźć zabójcę ukochanej siostry, a także rozszyfrować tajemniczą wiadomość Aliny. Na miejscu odkrywa, że nic nie jest takie jak się do tej pory wydawało, a ona sama jest widzącą sidhe, tą, która widzi elfy...

            Po raz pierwszy miałam do czynienia z książką, w której to właśnie elfy odgrywają główną rolę. Byłam bardzo ciekawa, choć i z pewną obawą podchodziłam do tej pozycji, obawiając się kolejnego paranormalnego romansu. Powieść okazała się być bardzo miłym zaskoczeniem, zupełnie nie mającym nic wspólnego z przesłodzonym romansem, za to więcej z horrorem, fantastyką czy mrocznym thrillerem. Dziwie się, że ta pozycja nie jest równie popularna jak seria Szeptem, czy chociażby Dary Anioła. Moim zdaniem jak najbardziej dorównuje im pomysłem, a przewyższa stylem. Najbardziej z całej książki podobał mi się właśnie sposób pisania autorki. Jest on lekki, dowcipny, a także często ironiczny, dzięki czemu powieść łączy w sobie emocjonującą przygodę z dużą dawką dobrego humoru. Główna bohaterka jest świetną i bardzo wyrazistą postacią. Uwielbia róż, pracuje jako barmanka, a na imprezę u wampira idzie ubrana w kolory tęczy. Jest sobą, jest wesoła, zaradna, nieco płytka, ale także bardzo realistyczna. Jednak kiedy trzeba potrafi działać i jest naprawdę odważna. Bardzo ją polubiłam, jak mało którą bohaterkę. Co bardzo mi się podobało, w książce nie ma czegoś takiego jak drużyna ‘”tych dobrych”, którzy walczą  ze złem i występkiem. :). Jest za to cała paleta mrocznych postaci, a także wiele takich o nieznanych zamiarach. Tak samo główna bohaterka; nie jest krystalicznie czysta i nie zgrywa superbohaterki, a za to niejednokrotnie ma ochotę rzucić wszystko i wrócić do domu. „Bardzo nie lubiłam rzeczy z gatunku: „Zależą od tego losy świata”. Tego nie miałam w zakresie obowiązków. Nalewałam piwo, robiłam drinki, wycierałam blaty i myłam szklanki. Po pracy zamiatałam.”*  Na uwagę zasługuje również świat wykreowany przez autorkę. Wydaje się on być bardzo oryginalny, pełen tajemnic oraz magicznych artefaktów i niebezpiecznych stworzeń. Te wszystkie elementy składają się na bardzo ciekawą i oryginalną pozycję, która wniosła powiew świeżości do księgarni, a także i na moją półkę. :)

             Powieść tą polecam wszystkim tym, którzy szukają naprawdę dobrej, emocjonującej, wciągającej, nieco mrocznej, ale także potrafiącej rozśmieszyć książki. „Mroczne szaleństwo” to dopiero pierwsza część z wielotomowej serii, którą mam nadzieję w całości przeczytać. Cykl ten od kilku lat cieszy się dużym zainteresowaniem i popularnością w Stanach Zjednoczonych i myślę, że polskim czytelnikom również przypadnie do gustu. :) Bardzo polecam!

Moja ocena: 5+/6
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 359
Tom z serii: I

* „Mroczne szaleństwo”, Karen Marie Moning, MAG, 2011, s. 334
sobota, 23 lipca 2011 | By: Annie

„Wyznania księży alkoholików” - Stanisław Zasada

            „Wyznania księży alkoholików” to książka, do której przeczytania w dużej mierze zachęcił mnie kontrowersyjny tytuł i okładka. Cóż poradzę, po prostu bardzo lubię takie nieco sensacyjne pozycje. Niedawno miałam do czynienia z inną lekturą poruszającą problem alkoholizmu, jednak dotyczył on zwykłych, przeciętnych ludzi. Nie spodziewałam się i nawet nie przyszło mi do głowy, że problem ten dotyka również kapłanów, przeciętnie co dziesiątego księdza w polskim Kościele! Oczywiście, co jakiś czas słyszy się o takich wykroczeniach w radiu czy telewizji, lecz zupełnie nie spodziewałam się, że jest to problem na tak dużą skalę. W uświadomieniu skali tego zjawiska i związanych z nim konsekwencji pomogła mi książka „Wyznania księży alkoholików”.

„Czysta wódka duszy nie plami”

          Treść nie okazała się być aż tak kontrowersyjna, jak się z początku oczekiwałam, choć porusza bardzo ważny i trudny temat dotyczący Kościoła. Pozycja została napisana niezwykle prostym językiem, bez żadnych zbędnych środków stylistycznych czy ubarwień. Z jednej strony jest to dobry zabieg, skupia bowiem uwagę czytelnika na istocie problemu. Jednak z drugiej strony książka jest przez to jedynie zimną, bezstronną relacją bardziej przypominającą artykuł niż emocjonującą powieść. Każdy większy rozdział opisuje historię jednego księdza i podzielony jest na wiele krótkich podrozdziałów, dotyczących ważnych momentów z życia uzależnionego kapłana, wymieszanych chronologicznie. Nie powiem, że jest to porywająca i emocjonująca lektura, bo określenia te zdecydowanie nie pasują do tej książki i nie oddają jej charakteru. Jest to raczej bezstronna relacja z kilku historii uzależnionych księży, przepleciona faktami dotyczącymi statystyk i historii walki z alkoholizmem wśród kapłanów. Jednak, moim zdaniem, największym atutem tej pozycji jest fakt, iż ukazuje księży jako zwykłych, ulegających pokusom ludzi.

          Książka ta nie należy do prostych i szczególnie przyjemnych lektur. Jej ciężka tematyka i trudna forma nie sprzyjają czerpaniu przyjemności z czytania. Nie żałuję jednak poświęconego jej czasu i sądzę , że warto ją przeczytać. Porusza bowiem ważne tematy i problemy, z którymi spotykamy się na co dzień, a zupełnie nie mamy świadomości ich występowania. Sądzę, że pozycja ta wedle zamierzenia autora dobrze spełnia swoje zadanie – uświadamia. Polecam wszystkim tym, którzy nie szukają dobrej rozrywki, a raczej nowej wiedzy i chwili refleksji. Sądzę, że to dobra lektura zwłaszcza dla osób interesujących się socjologią, psychologią, czy lubiących (tak jak ja) nieco kontrowersyjną tematykę. :)

Moja ocena: 3+/6
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 223
piątek, 22 lipca 2011 | By: Annie

"Twarze" - Tove Ditlevsen

           „Twarze” autorstwa wybitnej duńskiej autorki Tove Ditlevsen to niewielka, niepozorna i nierzucająca się w oczy książka, która przez długi czas mieszkała na mojej półce pominięta i nieco przez mnie zapomniana. Od dawna planowałam poświęcić jej trochę czasu, jednak zawsze jakieś inne, bardziej przykuwające wzrok pozycje, rozpraszały moją uwagę. Gdy wreszcie udało mi się ją przeczytać, odkryłam, że ta niepozorna, krótka powieść skrywa w sobie bardzo ciekawą i przejmującą historię o chorobie psychicznej.

           Główna bohaterka, Lise jest znaną pisarką, zdradzaną żoną i matką. Odniosła sukces i zrobiła karierę, ale jej życie rodzinne pozostawia wiele do życzenia. Powoli obserwujemy jak Lise, przytłoczona brakiem zrozumienia i samotnością, popada z chorobę psychiczną. Widzimy jej kulminację, która przejawia się w próbie samobójczej i pobycie w szpitalu psychiatrycznym, a także dramatyczną walkę z halucynacjami i głosami z rur. Jesteśmy również świadkami jej stopniowego powrotu do zdrowia i normalnego, codziennego świata.

           Książka wymaga od czytelnika skupienia, nie jest to prosta i lekka lektura. Sądzę jednak, że warto jest poświęcić jej trochę czasu. To jedna z tych powieści, które skłaniają do przemyśleń i zostawiają po sobie ślad w czytelniku. Pozycja ta umożliwia wczucie się w życie osoby chorej psychicznie, poznanie jej myśli i uczuć. Być może jest to tak przejmujące i realistyczne świadectwo, ponieważ autorka pisała opierając się na swoich własnych przeżyciach. Całe życie zmagała się bowiem z chorobą psychiczną, aż do samobójczej śmierci w 1976 roku.

            Zupełnie nie spodziewałam się, że powieść ta tak bardzo mi się spodoba i tak mną poruszy. Lubię odkrywać w takich mało znanych i nierozreklamowanych książkach niezwykle oryginalne historie, które dają do myślenia i zostawiają po sobie ślad w pamięci. Książkę „Twarze” bardzo polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę na dobrą, skłaniającą do refleksji i poruszającą literaturę obyczajową.

Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 136
czwartek, 21 lipca 2011 | By: Annie

"Spokojna przystań" - Debbie Macomber

           Każdy czytelnik raz na jakiś czas potrzebuje lekkiej i niezobowiązującej lektury, w sam raz na poprawę humoru i odpoczynek po męczącym dniu. Takim książkowym czasoumilaczom sprzyja ładna pogoda oraz wakacje, czas kiedy chcemy się zrelaksować i zapomnieć o naszym codziennych troskach. Dobrym przykładem pozycji, która idealnie nadaje się na letnie leniuchowanie jest powieść autorstwa Debbie Macomber „Spokojna przystań”.

            Cedar Cove to niewielkie, malownicze miasteczko nieopodal Seattle, w którym znają się niemalże wszyscy jego mieszkańcy. W Cedrowej Zatoce przeżywają swoje historie miłosne, romanse, tragedie i radości. Nad zatoką mieszkają między innymi Roy i jego żona Corrie, którzy prowadzą wspólnie agencję detektywistyczną. Gdy pewnego dnia zaczynają otrzymywać tajemnicze anonimy, które skłaniają ich do myślenia o demonach przeszłości, są zmuszeni do przeprowadzenia śledztwa we własnej sprawie. W miasteczku mieszka również ich córka, Linnette, która rozpoczyna pracę w miejscowym szpitalu wraz z przystojnym lekarzem Chadem. Jednak matka umawia ją na randkę w ciemno z sympatycznym Calem. Narodzin dziecka oczekuje Cecilia Randall, żona marynarza oraz Maryellen i Jon Bowmanowie. Zawirowania miłosne przeżywa starsze pokolenie, przyjaciółki Grace i Olivia. Także siedemdziesięciolatkowie, Charlotte i Ben przeżywają wspólnie chwile szczęścia, zmącone jedynie pojawieniem się manipulującego ludźmi i interesownego syna Bena, Davida. A to tylko niektóre z pojawiających się w książce postaci...

            Mimo ciekawego pomysłu i urokliwej historii, książka ta niezbyt przypadła mi do gustu. Przede wszystkim przeszkadzała mi zbyt duża liczba bohaterów. Przez takie nagromadzenie postaci często gubiłam się w ich imionach oraz problemach, a także żadnej z nich nie miałam okazji poznać bliżej, czy polubić. Gdyby usunąć połowę osób, które nic nie wnoszą do historii, a także bardziej rozwinąć te naprawdę ciekawe wątki, sądzę, że książka dużo zyskała by na wartości dzięki tym zabiegom. Miejscami, denerwowały mnie również zbyt przesłodzone, niemalże cukierkowate dialogi. Rzadko zwracam uwagę na sposób wypowiadania się bohaterów, ich słownictwo i styl, ale w pewnych momentach kiczowate stwierdzenia rodem z brazylijskiej telenoweli powodowały, że miałam ochotę odłożyć tę powieść na półkę i już więcej do niej nie wracać.
Ale mimo tych wad książka posiada również zalety. Wyróżnia ją miły, urokliwy klimat, a także optymistyczna, niewymagająca dużego skupienia historia. Autorka pisze w lekki sposób, dzięki czemu książkę czyta się szybko i przyjemnie. Dzięki tym cechom „Spokojna przystań” doskonale spisuje się jako lektura na poprawę humoru, podróż czy wakacyjny odpoczynek.

            Jeśli szukacie porywającej, pełnej akcji i skłaniającej do refleksji pozycji to zdecydowanie odradzam książkę Debbie Macomber. Jeśli natomiast macie ochotę na lekką i optymistyczną lekturę na lato, która pozwoli wam się zrelaksować na leżaku to koniecznie przeczytajcie „Spokojną przystań”. Bardzo polecam wszystkim tym, którzy poszukują dobrego „czytadła” na wakacje. :)

Moja ocena: 3+/6
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 332
________________
Bardzo dziękuję za wszystkie nominacje do One Lovely Blog Award, ale nie wezmę udziału w zabawie. Nie lubię takich łańcuszków (zwyczajnie mi się nie chce :P), a liczba 16 ulubionych blogów to jednocześnie dla mnie za dużo, aby wymienić tych kilka naprawdę ulubionych stron, a za mało na te, które od czasu do czasu odwiedzam, choć również lubię. :)
Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, dziękuję. :)
środa, 20 lipca 2011 | By: Annie

"Dom zbrodni" - Agatha Christie






Moja ocena: 5+/6
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 217




               Do spotkania z twórczością Agathy Christie przymierzałam się już od dłuższego czasu. Jednak przy tak twórczej i wybitnej pisarce (stworzyła ponad 90 książek, niemalże wszystkie wyjątkowe i bardzo dobrze oceniane) decyzja co do wyboru pierwszej lektury była niezwykle trudna. W końcu, kierowana częściowo przypadkiem i w dużej mierze bardzo pozytywnymi recenzjami, na pierwszy ogień wybrałam kryminał „Dom zbrodni”. Już we wstępie autorka pisze, że na pięć powieści, które są ciężką pracą, jedna jest przyjemnością. Pisanie tej pozycji należało właśnie do przyjemności. Dodatkowo sama Agatha uważa, że kryminał ten to jedna z jej najbardziej udanych i jednocześnie ulubionych książek. Kuszona taką rekomendacją samej autorki nie mogłam odmówić. :)

            Głównymi bohaterami „Domu zbrodni” jest liczna rodzina Leonidesów, w skład której wchodzi stara ciotka Edith, nowo poślubiona żona, dwóch dorosłych synów wraz z rodzinami. Na jej czele rodu stoi nestor – Arystydes Leonides, bogaty biznesmen o nieomylnej intuicji. Jednak pewnego dnia zostaje on zamordowany w tajemniczych okolicznościach. Czy zbrodni dokonała młodsza o kilkadziesiąt lat żona? Może jej domniemany kochanek? A może któreś z jego dzieci postanowiło wcześniej otrzymać swoją część spadku? Każdy ma motyw, a jednocześnie jest on zbyt słaby aby naprawdę odnaleźć mordercę. Najbardziej na rozwikłaniu zagadki zależy Charlesowi, który planuje ożenić się z wnuczką Arystydesa, Sophią. Jednak jako dyplomata, nie może pojąć za żonę kobiety o niewyjaśnionej przeszłości...

            Po przeczytaniu „Domu zbrodni” na własnej skórze odkryłam czemu Agathę Christie określa się mianem Królowej Kryminałów. Jest to jak najbardziej zasłużony tytuł, a przekonało mnie do tego wiele cech, których nie sposób odmówić jej książce. Po pierwsze została ona napisana niezwykle lekkim stylem, dzięki czemu czyta się ją bardzo przyjemnie. Akcja toczy się tak szybko, że nie sposób poczuć się znudzonym, a jednocześnie na tyle wolno, żeby nie pogubić się w wydarzeniach. Całą zagadkę czyta się z zapartym tchem, wzbudza ogromną ciekawość i naprawdę wciąga. Książkę tę czytałam w samolocie i na zatłoczonym dworcu, i mimo otaczającego mnie zewsząd hałasu, nie mogłam się oderwać.
Poszukując informacji na temat kryminałów Agathy Christie spotkałam się z opiniami, że niezwykle trudno jest zgadnąć kto jest mordercą. Ciężko było mi w to uwierzyć, aż w końcu przekonałam się o tym sama. Tuż przed zakończeniem historii i rozwiązaniem całej zagadki zapisałam sobie na karteczce mój „typ”. I... oczywiście nie miałam racji. :) Zatem książka spełniła swoje zadanie. Dostarczyła mi dużo rozrywki, wciągnęła, skłoniła do myślenia nad zagadką, a na koniec zupełnie zaskoczyła.

           „Dom zbrodni” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agathy Christie. Uważam, że bardzo udane. I na pewno nie ostatnie. Już teraz marzy mi się biblioteczka ze wszystkimi jej powieściami. Mam nadzieję, że kiedyś to marzenie uda mi się zrealizować. A kryminał „Dom zbrodni” polecam wszystkimi tym, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać tej książki. Sądzę także, że jest to bardzo dobra powieść na rozpoczęcie czytelniczej przygody z Królową Kryminałów, jak to było w moim przypadku. Bardzo polecam!!!

Baza recenzji Syndykatu ZwB

Powrót z Krainy Pizzy i Makaronu :)

       Ciao!

        Wróciłam. :) Dwa tygodnie we Włoszech to był wspaniały czas, ale cieszę się, że jestem już z powrotem. :) Raczej nie odpoczęłam, bo dość intensywnie zwiedzaliśmy, choć udało mi się przeczytać wszystkie książki, które zabrałam. Najpierw byliśmy w Neapolu (niesamowite miasto! zakochałam się w nim), a potem przejechaliśmy pociągiem do Mediolanu, a wylot był z Bergamo. Pewnie kogoś może zdziwić dość duża odległość między tymi miastami, ale były to po prostu dwa włoskie miasta, których nie miałam okazji zobaczyć przy okazji moich dwóch wcześniejszych wypraw do Italii. :) Trochę się opaliłam i przytyłam (ach ta pizza... :)). 
        Stęskniłam się bardzo za blogowym światem, moją biblioteczką i recenzjami. A teraz nie pozostaje mi nic innego jak wstawić zaległe recenzje, przejrzeć co nowego na Waszych blogach, dalej kontynuować pakowanie kartonów do przeprowadzki, dokonać nowych zakupów książkowych i wreszcie zapisać się na kurs prawa jazdy. :) No i oczywiście muszę wybrać jaką książkę przeczytać w następnej kolejności. :)
A oto kilka zdjęć z wyprawy: :)

Czytać zaczęłam już na lotnisku :)

Szatnia A.C. Milan, San Siro

Przepiękny widok na Neapol
Widok na Neapol z Wezuwiusza

A oto najlepsza pizza pod słońcem, w pizzerii, gdzie jadła Elisabeth Gilbert w "Jedz, módl się, kochaj" :)

I jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za te miłe słowa pod poprzednim postem. :)
wtorek, 5 lipca 2011 | By: Annie

Wyjazd + Stosik wakacyjny

         Dziś po południu wylatuję do Włoch. Spędzę tam dwa najbliższe tygodnie. Będę intensywnie zwiedzała i chłonęła włoską kulturę. Mam również nadzieję trochę poduczyć się włoskiego i ładnie się opalić. W mojej podróży nie zabraknie oczywiście książek, choć stosik przedstawia się dość skromnie:


  1. „Dom zbrodni” – Agata Christie – Najwyższa pora zapoznać się z tą autorką! Myślę, że będzie to książka w sam raz do samolotu. 
  2. „Blondynka, jaguar i tajemnica Majów” – Beata Pawlikowska
  3. „Twarze” – Tove Ditlevsen – Nieco cięższa lektura.
  4. „Spokojna przystań” – Debbie Macomber – Lekka powieść, w sam raz do relaksu. 
  5. „Kobieta w klatce” – Jussi Adler-Olsen – Wiele dobrego słyszałam o tym kryminale. 
             Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko przeczytać. Będę również na bieżąco pisała recenzje przeczytanych książek, ale zupełnie nie wiem jak będzie z ich publikacją. Dostęp do internetu jest dla mnie jedną wielką niewiadomą, ale laptopa biorę i mam nadzieję, że choć raz na kilka dni uda mi się tu wejść, wstawić nową recenzję i poczytać Wasze. A jeśli nie to oczywiście wszystko nadrobię po powrocie!

           Trzymajcie się i do zobaczenia (napisania)! :)
poniedziałek, 4 lipca 2011 | By: Annie

"Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" - Katarzyna Enerlich

              Alkoholizm to straszna choroba. Zniewala ludzi, wyniszcza organizm, odbiera im wolną wolę i zupełnie dominuje ich życie. Jednak skutki tej przypadłości dotykają nie tylko nadużywającą alkoholu osobę. Niestety, efekty alkoholizmu wpływają w znacznym stopniu również na ludzi z najbliższego otoczenia uzależnionego człowieka, często jego rodzinę i dzieci. Tak było też w przypadku Basi Zejer, która całe życie zmagała się i wciąż zmaga się z etykietką "dziecka alkoholika". Dzieciństwo Basi było niezwykle trudne. Jej matka opuściła rodzinę, a tata pogrążył się w alkoholizmie. Dziewczynka musiała bardzo wcześnie dorosnąć, bezprawnie odebrano jej szczęśliwe dzieciństwo, a w dodatku od najmłodszych lat musiała zajmować się nieustannie pijanym ojcem. Brak opieki i miłości najbliższych wpłynął na całe dalsze, dorosłe życie Barbary, które również nie szczędziło jej rozczarowań. Basia nie ma szczęścia w miłości, nie potrafi odnaleźć się we współczesnym świecie. Teraz ma szanse na odmienienie swego losu, na nową miłość, zupełnie inną niż wszystkie dotychczasowe. Dodatkowo spełnieniu marzeń sprzyja Błękitny Księżyc, występująca raz na 20 lat, trzynasta w roku pełnia - okres realizacji nawet najbardziej nieprawdopodobnych snów. Jednak najpierw Basia musi rozliczyć się ze swoją przeszłością. Skłania ją do tego czuwanie przy łóżku umierającego ojca, mimo, że alkoholika, to jednak kochanego taty. Basia wspomina swoje dzieciństwo i późniejsze lata. Jest to bardzo trudne i wyczerpujące emocjonalnie zadanie, gdyż żaden z tych okresów nie należał do lekkich i pozbawionych trosk. Jednak kobieta nie użala się nad sobą, a za to odnajduje siebie i odkrywa harmonię żyjąc zgodnie z naturą.


            "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" to książka, która porusza bardzo ciężkie i niewygodne tematy, takie jak alkoholizm, samotność czy wykluczenie ze społeczeństwa. Została jednak napisana lekkim, przystępnym, a miejscami nawet poetyckim językiem, dzięki czemu powieść mimo trudnej tematyki jest łatwa w odbiorze, a jednocześnie przemawia do czytelnika i jest niezwykle poruszającą lekturą. Nigdy wcześniej nie czytałam książki dotykającej temat alkoholizmu, ale wątpię czy kiedykolwiek jakiejś innej uda się dorównać tej powieści. To pozycja, nad którą trzeba myśleć, która skłania do refleksji i dokładnie ukazuje ten niezwykle poważny problem. Mi, osobiście,  powieść ta pozwoliła również docenić bardziej moich rodziców i szczęście jakie mam, żyjąc w pełnej, kochającej się rodzinie.

Jedyne, co niezbyt przypadło mi do gustu to zbyt prosta recepta na szczęście proponowana przez autorkę - porzuć współczesną cywilizację, internet, telewizor i zakupy, zaszyj się w mazurskiej głuszy a będziesz szczęśliwa. Do mnie to niezbyt przemawia, ale jak najbardziej rozumiem, że każdy może mieć inny przepis na dobre samopoczucie. Dla mnie będzie to spokojny wieczór z książką czy dobrym filmem, a dla innych samotne pielęgnowanie ogródka.

Bardzo spodobała mi się natomiast filozofia życiowa głównej bohaterki. Basia uważa, że nic nie dzieje się bez przypadku, wszystko wnosi coś ważnego do naszego życia, każde spotkanie czy wydarzenie ma znaczenie i prowadzi nas do czegoś lepszego. Ja również wyznaję podobne zasady, dlatego poglądy Basi są mi szczególnie bliskie.


             Podsumowując, książka "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" to doskonały przykład bardzo dobrej i skłaniającej do refleksji prozy obyczajowej. Powieść ta wielokrotnie mną poruszyła, a także kilkakrotnie zszokowała i uświadomiła wiele ważnych prawd na temat alkoholizmu. Bardzo podoba mi się sposób pisania pani Katarzyny Enerlich, jej lekkie pióro i poetycki styl. Wszystkie te elementy zachęcają mnie do zapoznania się z innymi pozycjami pióra tej autorki. A na razie zachęcam wszystkich do sięgnięcia po książkę "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu". To powieść, którą warto znać, która zostawia coś z siebie w czytelniku i długo nie daje o sobie zapomnieć. Bardzo polecam!!!


Moja ocena: 5+/6
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 288
niedziela, 3 lipca 2011 | By: Annie

"Las zębów i rąk" - Carrie Ryan







Moja ocena: 6-/6
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 350
Seria: Trylogia "Las zębów i rąk"
Tom z serii: I

        





              Na temat książki „Las zębów i rąk” autorstwa Carrie Ryan spotkałam się do tej pory z samymi pozytywnymi opiniami. Bardzo zachęcona tak licznymi, pochlebnymi recenzjami nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie będę miała okazję przeczytać tę pozycję i na własnej skórze przekonać się co do jej wartości. Ale przyznam, że na początku miałam pewne wątpliwości. Bo jak to możliwe, że jedna powieść podoba się tylu osobom, o tak różnorodnych preferencjach i gustach czytelniczych? Po zakończeniu czytania znalazłam przyczynę tego dziwnego zjawiska. „Las zębów i rąk” to po prostu wspaniała, pomysłowa, dobrze napisana i niezwykle wciągająca książka, której nie sposób nie polubić i w której każdy może znaleźć coś dla siebie.

          Główna bohaterka, Mary żyje w małym miasteczku, zupełnie odizolowanym od reszty świata. Choć tak naprawdę nikt nie wie czy po Powrocie jeszcze jakiś świat poza tą osadą istnieje. Miasteczko jest otoczone metalową siatką, za którą znajduje się jedynie las, do którego nikomu nie wolno wychodzić. Nie jest to nieuzasadniony zakaz. W lesie roi się bowiem od Nieuświęconych – zmarłych ludzi, którzy w wyniku ugryzienia przez innych Nieuświęconych przemienili się w potwory, których jedynym celem jest dostanie się do wioski i zjedzenie żywych ludzi. Na straży bezpieczeństwa i porządku stoi Siostrzeństwo, które to skrywa także wiele własnych tajemnic. Największym marzeniem Mary jest zobaczenie oceanu, który zna tylko ze starego zdjęcia swej prababki. Jedyną szansą na spełnienie tego pragnienia jest ucieczka przez tajemniczą sieć otoczonych siatką ścieżek. Mary staje przed ciężkim wyborem, musi się zdecydować czy woli zostać w wiosce i być do końca swych dni żoną i matką, czy też uciec w pełen niebezpieczeństw i tajemnic świat lasu i ścieżek. A może to los lub Nieuświęceni podejmą tę decyzję za nią?

           Początkowo treść książki kojarzyła mi się z popularnym kilka lat temu filmem „Osada” i chyba tylko ten początkowy brak oryginalności, to jedyne co mogę tej powieści zarzucić. Jednak te skojarzenia dość szybko się rozwiały, a wraz z rozwojem akcji przekonałam się jak oryginalna, niesamowicie wciągająca, dynamiczna i zaskakująca jest to historia. Na uwagę i docenienie zasługuje niesamowity świat stworzony przez autorkę. Jest on pełen tajemnic, nagłych zwrotów akcji oraz realistycznych postaci. Miejscami wydarzenia są naprawdę przerażające, innymi razem wzruszające. Jednym słowem to książka, którą czyta się jednym tchem i która wywołuje w czytelniku silne emocje. Bardzo polubiłam postać Mary, która jest niezależną, samodzielną, odważną, a dzięki swoim wątpliwościom również bardzo realistyczną bohaterką.

            "Las zębów i rąk" to książka, która zapada w pamięć i niesamowicie wciąga w swój świat. Tych, którzy boją się, ze to kolejna pozycja z gatunku paranormal romance, zapewniam, że to nieprawda. Ta powieść to raczej horror, wątek miłosny co prawda jest, lecz zdecydowanie jako drugoplanowy element. Książkę bardzo polecam wszystkim, niezależnie od wieku, płci czy nastroju. To pozycja, którą warto poznać i poświęcić jej trochę czasu. W zamian czytelnik otrzyma dużą dawkę dobrej rozrywki i silnych emocji. Naprawdę, bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tę powieść. Bardzo, bardzo polecam!!!

        Bardzo ucieszyła mnie wiadomość o planach ekranizacji "Lasu zębów i rąk". Już w trakcie czytania myślałam, jak fajny, mroczny film można by na podstawie tej książki nakręcić. A na razie nie mogę się już doczekać kolejnych tomów z serii. Następny, "Śmiercionośne fale" dopiero w październiku...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...