piątek, 16 września 2011 | By: Annie

"Małe zbrodnie małżeńskie" - Eric-Emmanuel Schmitt

                      Eric-Emmanuel Schmitt to bardzo popularny, uznany i wysoko ceniony francuski pisarz oraz dramaturg. Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać zbiór czterech opowiadań tego autora o wdzięcznym tytule "Trucicielka". Książka ta bardzo mi się spodobała i zachęciła do dalszego zapoznawania się z twórczością tego pisarza. Wiele pochlebnych opinii oraz recenzji skłoniło mnie do sięgnięcia po "Małe zbrodnie małżeńskie", które niestety zawiodły moje oczekiwania i zdecydowanie mnie nie zachwyciły.

                     "Małe zbrodnie małżeńskie" to książka o dwójce najbliższych sobie ludzi - mężu i żonie. Ukazuje ich relacje po 15 latach wspólnego życia, to co ich łączy, a także to co ich dzieli. Przedstawia miłość w różnych etapach życia oraz jak zmienia się ona w małżeństwie.

                  "Małe zbrodnie małżeńskie" zawierają wiele mądrych i ciekawych myśli i na pewno można w nich odnaleźć niejedną prawdę życiową czy warty uwagi i zapamiętania cytat. Mnie jednak w ich odbiorze przeszkadzała lakoniczna forma. Czytałam bez emocji, nie wciągnęłam się w historię. Przeszkadzała mi w tym zbyt szybka akcja i za dużo jej zwrotów, tak, że ledwo nadążałam za wydarzeniami. Lubię wgłębić się w przeżycia bohaterów, lepiej ich poznać, a niestety dramat mi tego nie umożliwił. Być może mój odbiór tej pozycji zakłócał fakt, iż o życiu małżeńskim mam zerowe pojęcie. J
Te wszystkie wymienione czynniki złożyły się na moją, niestety niezbyt entuzjastyczną, opinię na temat "Małych zbrodni małżeńskich". Książka zwyczajnie nie trafiła w moje gusta, choć nie żałuje jej przeczytania i uważam ją za pozycję ciekawą. Nie zarzucam nic autorowi, bo uważam, że wina leży raczej po mojej stronie. Do mnie po prostu konwencja dramatu niezbyt przemawia i zupełnie się nie sprawdza jeśli chodzi o moje zapotrzebowania literackie. Dramat to po prostu nie „mój” gatunek. Zaznaczam, że "Małych zbrodni małżeńskich" nie uważam za pozycję niewartą uwagi czy przeczytania. Nikomu też jej nie odradzam. A ja na pewno podejmę dalsze próby czytelnicze z twórczością Erica-Emmanuela Schmitta.

Moja ocena: 3+/6
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 97

13 komentarzy:

Cyrysia pisze...

Przy tak negatywnej opinii raczej nie chce sama ryzykować poznania tej książki. Początkowo myślałam, że może być ciekawą pozycją ze względu na fabułę, lecz patrząc na całokształt jednak spasuje.

kometa pisze...

Za to warto przeczytać "Ulissesa z Bagdadau" Schmitta.
Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie: http://zaczytanieblog.blogspot.com/2011/09/konkurs-22011.html

motherless pisze...

Tego autora czytałam tylko "Oskara i Panią Różę", ale dostałam na urodziny "Marzycielkę z Ostendy" i dziś zabieram się za czytanie.

A ten utwór muszę przeczytać koniecznie, bo ja akurat z racji wykształcenia (teatrologia) i upodobań zaczytuję się w dramatach. :)

D pisze...

Zaskoczyłaś mnie i to naprawdę :) "Małe zbronie..." to jedna z moich ulubionych książek :)

Magda pisze...

nie czytałam, ale nie skreślam tej książki, jak wpadnie mi w ręce to przeczytam :)

Cassiel pisze...

Książka nie dla mnie :))

Klaudia pisze...

Żeby się jakoś specjalnie nie zrazić, poczekam na odpowiednie warunki do lektury (czyt. na męża:P)

Isadora pisze...

Mnie się właśnie wydaje, że forma dramatu i liczne zwroty w dialogu pary umożliwiają poznanie, co w nich naprawdę siedzi. No, ale każdy ma swoje zdanie:)

Pozdrawiam serdecznie!

Unknown pisze...

Cóż... autora miło wspominam, czas spędzony na czytaniu książek jego autorstwa nie był dla mnie czasem straconym. Recenzowaną przez ciebie pozycję widziałam w bibliotece szkolnej. Także może kiedyś dam jej szanse, ale po tak niepochlebnej opinii to sama nie wiem... Pozdrawiam!

pas pisze...

Ja miło wspominam tą książkę, wiele razy chciałam się wybrać do teatru na sztukę na jej kanwach, ale nigdy mi się nie udało, czego żałuję niezmiernie :)

katrusa pisze...

Schmitta czytałam "Oskara i panią Różę", którą to książkę uważam za arcywspaniałą oraz "Zapasy z życiem", które uważam za słabe. Jakoś nie mam ochoty poznawać dalej książek tego autora. No, może oprócz "Przypadku Aolfa H.", która ciekawi mnie bardzo! Nie wykluczam co prawda, że może kiedyś jeszcze po coś innego jego autorstwa, ale wielkiej potrzeby czytania tych pozycji literackich nie odczywam ;)

Annie pisze...

Isadora - cóż, mi nie umożliwiły... Lubię poznawać emocje bohaterów, znać motywy ich postępowania, dylematy - lubię być wszechwiedzącym obserwatorem. A niestety w tym dramacie tego nie doświadczyłam, a przynajmniej nie umiałam dostrzec między wersami...

Gabrielle - przeczytaj, ksiązka nie jest długa a recenzja to tylko moje subiektywne zdanie. Warto się przekonać na własnej skórze :)

martyna pisze...

Chyba raczej książka nie dla mnie. :)

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...