W ciągu ostatnich kilku lat moda na skandynawskie kryminały nieustannie trwa. Gdy juz myślimy, że nic nas, czytelników, nie zaskoczy, a pomysłowość pisarzy z Północy się wyczerpała, wtedy na rynku literackim pojawia się taka książka jak "Kobieta w klatce" autorstwa Jussi Adler-Olsen, która ponownie ukazuje nam klimat i urok porządnego, skandynawskiego kryminału.
Merete Lynggaard, piękna parlamentarzystka z Danii, zaginęła w tajemniczych okolicznościach w 2002 roku. Od pięciu lat jest przetrzymywana w odizolowanej klatce i obserwowana przez swych tajemniczych porywaczy. Śledztwo w jej sprawie umorzono z braku poszlak. W 2007 roku powstaje Departament Q, wydział policji, którego celem jest rozwikłanie niewyjaśnionych zagadek przeszłości. Na jego czele staje Carl Mørck, zgorzkniały policjant, którego nękają demony przeszłości i żona-artystka. Jego jedynym pomocnikiem jest Syryjczyk Assad, który z "podawacza" kawy stopniowo staje się prawą ręką Carla i niezastąpionym pomocnikiem w pracy. Gdy Departament Q postanawia zająć się z pozoru beznadziejną sprawą Merete, na światło dzienne wychodzą pominięte tropy z przeszłości, między innymi ten o tajemniczym adoratorze parlamentarzystki...
Akcja toczy się dwutorowo. Poznajemy historię z punktu widzenia Merete, dowiadujemy się o jej życiu przed porwaniem, a także jesteśmy świadkami jej traumatycznych przeżyć w klatce. Równocześnie śledzimy również dochodzenie prowadzone przez Carla i stopniowo obserwujemy jak Departament Q rozwikłuje zagadkę z przeszłości. Bardzo podoba mi się taki sposób prowadzenia narracji, dzięki któremu czytelnik ma pogląd na sytuację i wydarzenia z obu stron. Cała książkę czyta się bardzo dobrze, lekko i z zainteresowaniem. Sam pomysł na wydaje mi się ciekawy i oryginalny, a historia bardzo wciągająca.
Jednak oprócz tych zalet książka posiada dla mnie również jedną zasadniczą wadę. Już około 200 strony bez problemu domyśliłam się kto jest porywaczem. Nie zniechęciło mnie to co prawda do dalszego czytania, ale odebrało książce ten, dość istotny w kryminałach, element zaskoczenia i napięcie. Jednak jest to subiektywna wada, występująca lub niewystępująca, indywidualnie dla każdego czytelnika. Bo przecież nie każdy musi obrać ten sam trop co ja. :)
Podsumowując, "Kobieta w klatce" to dobry, intrygujący kryminał, ciekawie napisany i wciągający. Bardzo polecam wszystkim miłośnikom tego typu książek, a także wszystkim tym, którzy dopiero przymierzają się do spotkania ze skandynawskim kryminałem. Z przyjemnością sięgnę po następne tomy z serii Departament. Q, a na razie wszystkim gorąco polecam przeczytanie "Kobiety w klatce". :)
Moja ocena: 4+/6
Wydawnictwo: Słowo/obraz terytoria
Liczba stron: 416
Seria: Departament Q
Tom z serii: I Baza recenzji Syndykatu ZwB
15 komentarzy:
Muszę poczekać, aż najdzie mnie ochota na kryminały i kto wie? Może sięgnę po "Kobietę w klatce"? ;) Wszakże czytałam już inną pozytywną recenzję. I cóż, w moim przypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie domyślę się rozwiązania zagadki- za mało kryminałów czytam, żeby mieć wyrobioną w sobie detektywistyczną intuicję, a i zapędów na bycie drugim Sherlockiem u mnie brak ;)
Pozdrawiam!
UpiornyGroszek - ja byłam strasznie zdziwiona, że tak szybko rozgryzłam tę zagadkę :p Ja nie jestem w stanie zrozumieć o co chodzi w Jamesie Bondzie, a co dopiero przewidzieć mordercę w kryminale :P
Kiedy przeczytam jeden kryminał wystarcza mi on na pół roku, bo są one do siebie zatrważająco podobne. Jednak nigdy nie spotkałam się ze skandynawskim kryminałem, a wiele o nich słyszałam. Być może przy odrobinie wolnego czasu sięgnę po tę pozycję.
Pozdrawiam,
Darcy.
Mnie jakoś do kryminałów skandynawskich nie ciągnie, ale Twoja recenzja mnie zachęciła :D Niewykluczone, że sięgnę po Kobietę w klatce
Ja chyba sobie daruję, jest tyle skandynawskich kryminałów na rynku, że to będzie cud, jak przeczytam chociaż jeden. Lista książek do kupienia mi się ciąąąąągnie jak ser w pizzy ;)
To coś dla mnie. Zdecydowanie:)). I świetna okładka. Muszę przeczytać. Pozdrawiam!!
Ja właśnie zaczęłam moją przygodę z innym skandynawskim pisarzem - Monsem Kallentoftem ale z chęcią poznam i Jussi Adler-Olsen :)
Polubiłam kryminały, ale nie jestem przekonana do wszystkich ;) Raczej nie przeczytam "Kobiety w klatce".
Brałam udział w konkursie aby wygrać ta książke ale niestety nie udało mi sie wygrać ; < muszę jakoś inaczej dostać w swoje ręce tą pozycję.
Nominowałam Twojego bloga do nowej zabawy ONE LOVELY BLOG AVARD. http://zaczytana-w-ksiazkach.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html
ja nie mam zdania, ale nie mówię nie...
Czuję, że muszę przeczytać ten kryminał. Ba, muszę wreszcie zacząć przygodę z północnoeuropejskimi kryminałami xD
I mam kolejną pozycję na liście:P
Pozdrawiam!
Nie dla mnie:/
Zapraszam do zabawy One Lovely Blog Award :) Więcej info na moim blogu :)
Oj, ja już ostrzę ząbki na tę powieść od jakiegoś czasu, Ty mi troszkę ostudziłaś zapał tym, że domyśliłaś się, kto jest porywaczem, a ja lubię nie wiedzieć do samego końca... Może ja nie będę tak domyślna? ;) Pozdrawiam!
Prześlij komentarz